Muzealny magazyn to straszne miejsce. Oczywiście, spoczywającym tam dziełom sztuki żadna krzywda się nie dzieje, ale spotyka je tam najgorsze, co może się przydarzyć obrazowi czy rzeźbie – nikt ich nie ogląda. 60 obiektom z magazynów Muzeum Narodowego w Krakowie udało się.
Kiedy trwał remont Sukiennic, obrazy z Galerii Sztuki Polskiej XIX Muzeum Narodowego zawisły gościnnie w Zamku Królewskim w Niepołomicach. Pierwszą prezentację „Sukiennice w Niepołomicach” w latach 2007-2010 obejrzało ponad 120 tys. zwiedzających. Remont szczęśliwie się zakończył, dzieła wróciły na swoje stare miejsce i w niepołomickim muzeum zrobiło się pustawo. Po półtorarocznej przerwie otwarto dla publiczności nową ekspozycję: „Znane i nieznane”, czyli „Sukiennice w Niepołomicach 2”.
Malarz bez dłoni
W ośmiu salach pokazano pochodzące wyłącznie z XIX wieku 133 obrazy i 25 rzeźb ze zbiorów Muzeum Narodowego. Wśród autorów są mistrzowie tego najlepszego chyba w dziejach polskiego malarstwa okresu: Aleksander Gierymski, Artur Grottger, Jacek Malczewski, Piotr Michałowski, Maurycy Gottlieb, Wojciech Gerson, Franciszek Kostrzewski, Aleksander Kotsis, Leon Kapliński, Henryk Siemiradzki, Jan Stanisławski, Leon Wyczółkowski, Olga Boznańska.
GrZeGorZ KoZaKiewicZ/GN Obraz Michała Stachowicza, przedstawiający koronację cara Aleksandra I na króla Polski, pozostał niedokończony Pokazano również obrazy malarzy dziś raczej zapomnianych: Franciszka Wyspiańskiego, Ludomira Benedyktowicza, Józefa Unierzyskiego, Franciszka Żmurki, Jana Ciąglińskiego, a także rzeźby Marcelego Guyskiego, Teodora Rygiera i Tadeusza Barącza. Ewenementem wśród nich był Benedyktowicz. Nie ze względu na wartość artystyczną jego obrazów, które nie wychodziły poza malarską poprawność. Artysta jednak malował nieźle, choć... nie miał dłoni. Stracił je w powstaniu styczniowym. Paletę i pędzel trzymał w specjalnych metalowych uchwytach nałożonych na ręce.
Król Łokietek i car Aleksander
Większość dzieł eksponowano już poprzednio w Sukiennicach i Niepołomicach, ale 60 z nich pokazywanych jest po raz pierwszy. Tak jest na przykład ze świeżo odnowionym przez konserwatorów „Łokietkiem w grocie” Magdaleny Andrzejkowicz-Buttowt. Namalowana w stylu szkoły monachijskiej (autorka była absolwentką tamtejszej akademii) ogromna postać króla spoczywa na kamieniach, w tle wierni słudzy.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Czyli powrót do krainy dzieciństwa. Pytanie tylko, czy udany. I w ogóle możliwy…
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.