Bierdzański drewniany kościół z 1711 roku kryje w sobie niepowtarzalne polichromie ilustrujące Stary i Nowy Testament oraz hymn „Salve Regina”.
Otoczony wysokimi dębami i jesionami z daleka jest słabo widoczny, chociaż stoi na wzgórzu, w centrum wsi. Dopiero z bliska, najlepiej od strony plebanii, można podziwiać tę piękną architekturę.
– Te dęby mają prawdopodobnie 600 lat, czyli są znacznie starsze od naszego kościoła – mówi ks. Gerard Wilk, proboszcz parafii, która w bieżącym roku obchodzi 300-lecie swojego kościoła. I dobrze się złożyło, że na ten jubileuszowy rok zdążyli zakończyć trwający 12 lat cykl prac remontowych i konserwatorskich zabytkowej świątyni. Dlatego też i radość z jubileuszu jest większa (…).
300 lat pięknej świątyni
Na podmurówce kościoła od strony wschodniej widnieje napis: rok 1711. Data ta, zdaniem konserwatorów sztuki, może oznaczać zakończenie remontu generalnego świątyni, co w przypadku drewnianych budowli sprowadzało się do całkowitego jej rozebrania i do ponownego złożenia przy równoczesnej wymianie zniszczonych części. Często taki remont stawał się okazją do rozbudowy kościoła. Przypuszczalnie tak było z kościołem w Bierdzanach.
Teresa Sienkiewicz-Miś/GN
Śmierć Bierdzańska
Przedstawiona jako kostucha z mieczem, przychodzi po bogacza
Tak więc obecny kształt kościoła św. Jadwigi – pierwotnie św. Walentego – ma już trzy wieki. Jest zatem świadkiem wielu wydarzeń polityczno-społecznych i religijnych i – jak mówi sentencja: „cuius regio, eius religio” (czyja władza, tego religia) – w czasach reformacji kościół służył także protestantom, a pod koniec XVII wieku modlili się w nim i jedni, i drudzy, co potwierdza dokument wizytacyjny kanonika Teofila Stephetinusa z 1687 r.: „Po lewej stronie transeptu, przy ołtarzu św. Jadwigi – protestanci, a po prawej, przy ołtarzu św. Walentego – katolicy”.
O tym, że były to czasy niespokojne, świadczy wielkie malowidło, którego główną postacią jest Matka Boża Szkaplerzna z klęczącymi przy niej: św. Szymonem Sztokiem i św. Teresą z Ávila. Obok nich widnieją dwie sceny – po lewej stronie napadają na siebie, biją się i szarpią zwykli ludzie, a po prawej widać ludzi chroniących się przed wielką burzą gradową. Takie burze często nawiedzały okolicę, stąd do dzisiaj parafianie, jak mówi ksiądz proboszcz, zamawiają dwa razy w roku ślubowane przez przodków Msze św. gradowe.
Teresa Sienkiewicz-Miś/GN Pochodzące z przełomu XVIII i XIX wieku stacje drogi krzyżowej Polichromia scyzorykiem odkryta
Zapisane przez Józefa Lompę w „Nowej księdze przysłów polskich” zdanie: „Wyglądasz jak Śmierć Bierdzańska” intrygowało wielu mieszkańców Bierdzan, zwłaszcza proboszcza w latach 1965–1980 ks. Mariana Żagana. Zastał on w kościele brudne, zamalowane najpierw białą, a potem zieloną farbą ściany. Chciał je odnowić. Rozmawiał na ten temat z Pawłem Sznelą, którego zaprosił do obejrzenia kościoła, żeby zlecić mu wykonanie ołtarza soborowego, przy którym ksiądz stoi zwrócony przodem do wiernych. – Wówczas pan Paweł, już dzisiaj nieżyjący, poprosił proboszcza Żagana o scyzoryk. I zaczął tym scyzorykiem w miejscu za organami odłupywać farbę ze ściany. Po chwili ukazała się twarz jakiejś postaci, jak się okazało, była to część ogromnej polichromii. Przez 9 lat ks. infułat Żagan z parafianami pod kierunkiem wojewódzkiego konserwatora zabytków odkrywali zamalowaną przed laty polichromię. Samą zaś Śmierć Bierdzańską, przedstawioną jako kostuchę z mieczem, która przychodzi po bogacza siedzącego za stołem i liczącego pieniądze, odkrył proboszcz – opowiada ks. Wilk.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Jeden z najważniejszych filmów w historii polskiej kinematografii.