Tysiąc młodych osób z katechetami obejrzało w teatrze muzycznym brawurowy spektakl o papieżu Polaku.
Jeden z filmów-symboli lat '80. Najbardziej ikonicznych produkcji tamtej dekady.
W piątek na ekrany kin wejdzie polsko-kanadyjski film "Przysięga Ireny".
.
Księża służą Bogu, abyś została zbawiona.
Chyba, że nie chcesz? To jest TWÓJ WYBÓR.
Ty nie jesteś "sceptyczna" - tylko po prostu NIEWIERZĄCA.
Oczekujesz Kościoła i Boga jakiego sobie wymyśliłaś, ale to tylko twoje urojenie. Taki Bóg nie istnieje.
kandydat do kapłaństwa często musi się liczyć z utratą znajomych. - Nie robię z
księży męczenników, ale wystarczy założyć koloratkę i przejść się po mieście, by
usłyszeć dziesiątki wyzwisk. Że księża są chciwi, że się mądrzą, jak żyć
uczciwie, a sami mają tyle na sumieniu. I weź tu, młody człowieku, załóż
sutannę, noś ją do końca życia i tłumacz się ze wszystkich grzechów ludzi
Kościoła. Wielu młodych ludzi uważa, że to zbyt trudne wyzwanie - mówi
ks.Wojciech Szukalski z Seminarium Duchownego w Bydgoszczy. "
Czy ludzie tracą wiarę? Wątpię.
Wystarczy popatrzeć na dni zwykle tygodnia
ile wiernych wchodzi do Świątyni Bożej.
Na krótszą lub dłuższą modlitwę.
Polacy tracą wiarę- wiarygodność do Polskiego
KLERU.Zresztą na życzenie tegoż.
Czasy są takie a nie inne i każdy z nas patrzy
na kapłana najpierw jako człowieka a później jako przedstawiciela Bożego.
I cóż może zobaczyć wierzący?
Ano, miast nauki Bożej zobaczy na co dzień :
politykierstwo,kombinatorstwo,blużnierstwo
ale też zachowania nie obyczajowe.
Czy wobec takiego zachowania kapłanów dziwić
może że kościoły w Niedziele są wypełnione w 45%?
Mniej polityki więcej pokory Kleru może
spowodować powrót wiernych do Kościoła.
"politykierstwo,kombinatorstwo,bluźnierstwo
ale też zachowania nie obyczajowe."
Składa się to na obraz Kościoła, który jakoś nie potrafi dotrzeć do współczesnego człowieka, który być może tego współczesnego człowieka (mam nadzieję, że jeszcze na razie) nie rozumie. Ponowoczesność okazała się chyba zbyt złożona dla dotychczas sprawdzających się metod docierania z Dobrą Nowiną. Nie myślę tylko o fizycznym dotarciu, przedstawieniu, zaprezentowaniu, ale też o perswazji, przekonaniu do tej wizji życia. Dotychczas braki można było podeprzeć autorytetem księdza lub urzędu nauczycielskiego ("bo tak uczy Kościół"). A w sytuacji dwubiegunowości poprzedniego systemu po prostu dokonać polaryzacji pokazując cywilizację chrześcijańską jako przeciwieństwo cywilizacji sowieckiej. Hierarchowie tęsknią do tych czasów. Widać to teraz najczęściej w reaktywności, sekondarności i negatywności nauki wiary, którą się proponuje. Tyle, że na dłuższą metę nie działa powoływanie się na autorytet i jakaś inna wersja straszenia wykluczeniem. A ku takim rozwiązaniom skłaniają się niektórzy biskupi, publicyści starający się przekonywać, że jeden z przymiotów Kościoła z symbolu nicejskiego, to że jest on katolicki nie oznacza już powszechności, ale ekskluzywizm, alienację i ograniczenie. Tyle, że nie jest to wybór doktrynalny, ile bardziej wynik pójścia na łatwiznę, bo przecież nie jest w dobrym tonie przyznać, że program duszpasterski okazał się chybiony.
Chciałbym się mylić, ale brakuje chyba roztropności w formułowaniu osiągalnych celów polskiego duszpasterstwa. Większą coraz popularnością w kręgach kościelnych cieszą się cele bardziej idealne, im wyższe tym lepsze, ale też częściej zupełnie nieosiągalne, nierealistyczne względem własnych, a właściwie naszych jako Kościoła, możliwości. Okazuje się też jak wielką wyrwę pozostawił na tym polu nieodżałowany Jan Paweł II. Wyrwę, której Episkopat jakoś nie potrafi zasklepić.
I jeszcze jedno: w innych organizacjach, "świeckich", za takie wyniki management musiałby się tłumaczyć ze skuteczności swojego działania, jakości zarządzania itp. Nie mam wątpliwości, że u nas ktoś z hierarchów wobec Kościoła, czyli nas się z tego rozliczy. Łatwiejsze będzie utyskiwanie na rządzących, no i dyżurny już na upadek obyczajów i współczesnej kultury, a także przerzucenie odpowiedzialności na wiernych świeckich (bo przecież duchowieństwa te wyniki nijak nie dotyczą). Mogłoby to stanowić skuteczną perswazję, gdyby przyjąć, że biskupi i duchowni na tę kulturę nie oddziałują.
1. się bogacą
2. nie mają wzorców w rodzinach.
Ad. 1 - bogactwo i przyjemności tego świata, wspaniała rzecz, a tu ktoś Ci mówi, że trzeba się uwolnić od rzeczy tego świata, być bliźnim dla innych ludzi, czy to ciekawa nauka?
Nie dla wszystkich.
Ad. 2 - wychowałem się w rodzinie, gdzie nie było "wychowania religijnego". Rodzice woleli leżeć i oglądać tv, budować dom.. etc. Widziałem, że po prostu bali się wychowywać, pokazać jakiś wzorzec, jakikolwiek wzorzec.
Dużo łatwiej jest ojcu majsterkować, matce oglądać pod rząd głupie seriale i telenowele niż wyrazić swoje zdanie. Pogadać, pokazać jakąś swoją postawę.
A co dopiero postawę religijną?!!