Tysiąc młodych osób z katechetami obejrzało w teatrze muzycznym brawurowy spektakl o papieżu Polaku.
Jeden z filmów-symboli lat '80. Najbardziej ikonicznych produkcji tamtej dekady.
W piątek na ekrany kin wejdzie polsko-kanadyjski film "Przysięga Ireny".
Wiatr gra na szczytach gór, w drzewach, na morzu, na "wantach żaglowców" ale i na zwykłych współczesnych okrętach także. Inaczej latem, inaczej w zimie. Pięknie śpiewa słowik,ale i nasz wróbel wspaniale ćwierka. Wszystkie odgłosy otaczającej nas przyrody, tworzą jej muzykę.
- Czy możemy powiedzieć, że wiatr, ptak, albo świerszczyk w mieście nie powinien grać, bo może tylko w przyrodzie?
Muzyka w Kościele to modlitwa. Jest podwójną modlitwą, bo prócz muzyki są także słowa.
- Czy zwyczajny człowiek nie powinien śpiewać (modlić się)bo ma słaby głos?
- Czy rytmiczne powtarzanie psalmów, to nie wspaniała muzyka?
- Czy odmawiać różaniec mogą tylko ludzie którzy wspaniale opanowali dykcję?
Bo to też swego rodzaju muzyka powtarzana jak refren.
- Czy babci, która "niemiłosiernie" fałszuje nie wolno śpiewać w Kościele?
- Czy tym, czym na co dzień żyjemy, nie możemy modlić się w kościele?
- Czy muzyką, którą lubimy nie możemy uwielbiać Boga?
Wypowiedź pana Riccardo Muti bardzo przypomina mi modlitwę Faryzeusza i celnika z ewangelii Mateusza 18,9-14. Faryzeuszowi wydaje się, że jego modlitwa jest najlepsza na świecie, gardząc innym, jednak to celnik został wysłuchany.
Muzyka w Kościele jest modlitwą.
- Która jest lepsza?
Wydaje mi się, że pan Riccardo Muti okazuje swoje upośledzenie wyrażając się tak krytycznie o modlitwie innych, której zupełnie nie rozumie.
Liturgia, owszem, powinna być piękna, ale nigdy nie może być dyskryminująca. Poza tym, organy w liturgii też nie były od zawsze - czemu więc podejście, że tylko organy mogą w kościołach grać?
Zasadniczo gitary, jako instrument bardziej rytmiczny niz melodyjny nie powinien być używany podczas liturgii. tyle przepisy.
Natomiast zgadzam się, ze muzyka powinna być dobra. Kiepski organista też nie uświetnia liturgii. Świetna gitara owszem.
Precz z wszelkim rzempoleniem!
Takie przyslowie mi sie przypomnialo:
Jak sie nie ma co sie lubi, to sie lubi, co sie ma...
A proboszcz moze miec do wyboru: gitary, albo spiew a capella. I nie kazdy proboszcz jest jednoczesnie na tyle muzykalny, zeby parafie rozspiewac, schole prowadzic itp.
Tu pasuje kolejne przyslowie:
Tak krawiec kraje, jak mu materii staje.
Jezeli pan Muti chce cos zmienic, to ja mam pomysl: niech sie sam zaangazuje w prowadzenie choru i muzyki w jakims kosciele parafialnym. Pozna realia, dowie sie ile moze "zarobic" za taka prace, ile czasu musi w to wlozyc i przynajmniej bedzie wiedzial o czym mowi. Ktos musi zaczac. A przyklad idzie z gory.
Zawsze uwazam, ze jezeli cos sie komus nie podoba, to powinien probowac sam to zmieniac, a nie wyrazac tylko bardziej, czy mniej uzasadnione oburzenie.
1)Piosenka religijna jest wspaniala rzecza ale na pielgrzymke.
2)Jezeli bedzie uzywany choral gregorianski przynajmnie w polowie jak piosenka religijna to ja nie mam nic przeciwko.Bo najpierw sie trzeba nauczyc tego co powinno byc a potym mozna improwizowac.