Tysiąc młodych osób z katechetami obejrzało w teatrze muzycznym brawurowy spektakl o papieżu Polaku.
Jeden z filmów-symboli lat '80. Najbardziej ikonicznych produkcji tamtej dekady.
W piątek na ekrany kin wejdzie polsko-kanadyjski film "Przysięga Ireny".
Listy starego diabła... to majstersztyk demaskujący sposób działania złego, każde zdanie waży. Niby nic, bo wszytko zostało objawione i jest w Ewangeliach, jednak czyanie o "socjotechnikach diabła" było to dla mnie prawie takim samym "objawieniem" jak "Wywieranie wpływu na ludzi" Cladiniego. Sposób obnażenia i podania tych prawd jest zdumiewający, niepodważalna logika, wywody, sens, przykłady, szacunek.
Jednak Bóg dba o nas zsyłając co jakiś czas poetów, pisarzy, filozofów, którzy (jakie to nie trendy), którzy zamiast odkrywać nowe prądy, przypominają stałe moralne prawdy i przykazania. Dla mnie to Lewis, Exupery (b kontrowersyjna postać), Norwid, Osiecka, Sokrates, Czechowicz, Sting (Perhaps this final act was meant
To clinch a lifetime's argument
That nothing comes from violence and nothing ever could...)
"Co to znaczy bardziej chrześcijańskim?" - tu miałem na myśli, że jego odniesienia były bardziej czytelne, faktycznie niefortunny zwrot.
Obym w moim czarnowidztwie się mylił! :)
...Twojego Syna"
Kto to tłumaczył?
Ale to piękne. Cieszyłbym się niezmiernie, chociaż nie bardzo chce mi się wierzyć, by mogło dojść do beatyfikacji. Brakuje nam wielkich pisarzy trochę, mamy rzeczywiście Chestertona (ale to nie ten kaliber), mamy (poniekąd) Tołstoja, mamy Dantego (ale ten szelma załatwiał partykularne interesy w poezji), w sumie jednak poważna i pokorna wiara rzadko idzie w parze z wielką literaturą.