Wojenny melodramat, czyli… klasyka. Stary, dobry, sprawdzony patent na hit?
Tysiąc młodych osób z katechetami obejrzało w teatrze muzycznym brawurowy spektakl o papieżu Polaku.
Jeden z filmów-symboli lat '80. Najbardziej ikonicznych produkcji tamtej dekady.
Śmiem z obserwacji i doznanych osobiście przeżyć pedzieć - kościoł w postaci swych księży i biskupów. A czamu?
Z 15 lot nazot kupił żech domek wele moich Siemianowic ale już poza nimi. To i parafio inno. I cóż? Ano piyrszo kolęda i scysja z proboszczem. NA "DZIEŃ DOBRY" PRETYNSJE IŻE ŻODYN KOŁO BRAMY nie stoi, otwartej bramy.
Toż tłumacza co my niy nauczone stoć na mrozie wele bramy jyno we drzwiyrzach witomy ksiedza. Potym - czamu nos niy widzi w kościele - toż odpowiadom iże my te 3 km do Michałkowic jadymy bo to naszo parafio rodzinno. Na dowidzynio zaś pretensje że .... koperta mo być podpisano.
No to jo już niy wytrzymoł, wzion żech ją i do kabzy schowoł. Do kościoła dali my jeździyli do Michałkowic gdy nogle wnuk godo iże ksiondz mu pedzioł że mo chodzić na religio tam kaj dziadki chodzom.
Tego boło za wiela, poszoł żech sie rozgodac z proboszczem i na tym po 56 latach skończoła sie moja "przygoda" z kościołym, bo przeca niy z Bogiem. Od tego czasu na żodny kolendzie mnie niy ma, na niedzielny mszy mnie nikt nie zobaczy a z Bogiem rozmawiam kilka razy w tygodniu sam na sam, bo wiaraq jest silniejsza od nieludzkich księży.
Dzisiaj gdy widzę co robią księża z politycznym poparciem ZŁEJ ZMIANY nie żałuję tym bardziej "rozwodu" z księżmi.
Bo BOGA wszędzie znajdę.