Jest wigilijny wieczór. Światło świec oświetla rozmodlone twarze dzieci. Zanim zasiądą do suto zastawionego stołu, odmówią modlitwę przed małą stajenką stojącą obok choinki.
Mały Jezus, spoglądając na opiekuna z figlarnym uśmiechem, sięga do stojącego na stole koszyka z owocami. Czy to zwykła scenka rodzajowa z dzieciństwa Zbawiciela?
Pozornie rodzajowa scena zabawy staje się tu zapowiedzią męki Chrystusa. Jeśli przyjrzymy się bliżej, zauważymy, że stół, na którym odbywa się gra, to... sarkofag.
Okazuje się, że świąteczny opłatek, którym dzielimy się przy wigilijnym stole, służył góralom także do... robienia ozdób na choinkę. Był on nazywany światem.
Z niechęcią spojrzał na kartki rozłożone na stole, gdzie Hynko pisał swoją wredną księgę. W ramach obowiązków Rybka musi przeczytać to wszystko. Kupa wstrętnej roboty!
„Alarm nastąpił późno w nocy, gdy dzieci spały już w łóżeczkach, ze stołów zebrano po uczcie resztki potraw, a król z królową i gośćmi siedzieli, popijając wino”.
Zaskakująco łatwe było przejście z marksizmu w ponowoczesny kształt relatywizmu. W polskich realiach były tylko okrągłe słowa, jak okrągły był tamten stół. Zabrakło pokuty i nawrócenia.
Czy depresja może być piękna? Oczywiście! Zapraszamy do Małej Holandii, gdzie Bóg na stole rozłożył obrus pól, lasów, kanałów i jazów. I gdzie gotyk jest na dotyk.
Jezus przełamał chleb i wzniósł oczy do nieba. Wówczas towarzyszącym Mu uczniom przypomniała się ich ostatnia wspólna wieczerza. Dopiero wtedy domyślili się, z kim siedzą przy stole.