Brytyjskie kino społeczne to już niemal osobny gatunek filmowy. Doczekało się też swoich arcydzieł. Kto wie, czy najpiękniejszym i najbardziej poruszającym z nich z nich nie jest „Kes” z 1969 roku.
Wampiry w kinie bardzo nam spowszedniały. Jest ich za dużo. Dziś bardziej są piękne niż straszne. A wampir to przecież postać z repertuaru kina grozy. Tak właśnie było na początku.
- Oto dzieło! – aż chce się wykrzyknąć po seansie nakręconego w 1973 roku filmu w reżyserii Normana Jewisona.
„Annie Hall” to film przełomowy w karierze Woody Allena. Sam reżyser często wspomina, że chciał by ten film był czymś więcej niż serią sfilmowanych gagów. Powstał obraz niedościgniony dla nikogo z późniejszych naśladowców. A było ich wielu.
Bracia Coen uchodzą za jednych z największych, współcześnie żyjących, twórców kina. A jako, że należą do artystów niezwykle płodnych, niełatwo wskazać na ich jeden-jedyny, najwybitniejszy film.
Czyli film-skandal, dzięki któremu festiwal w Cannes zyskał swoją tożsamość.
Ten film to nieomal obiekt kultu. Hołubiony przez krytyków, a jednocześnie wielbiony przez masową widownię, co w dziejach kina niezbyt często ma miejsce…
Plan napadu, skok na bank i ucieczka gangsterów przed ścigającymi ich policjantami. W filmach kryminalnych ten schemat pojawiał się tysiące razy, ale to obraz Johna Hustona z 1950 roku przeszedł do historii kina. Dlaczego?
Cykl filmów telewizyjnych? Serial? Projekt – jak to się teraz modnie mówi? A może po prostu: dzieło życia?
Do kina chodzimy oderwać się od rzeczywistości. Zobaczyć wzruszające historie, pięknych ludzi. Jeśli filmy nam to dają wtedy jesteśmy zachwyceni, zakochani. Wyznaniem miłości wobec takiego kina jest „Purpurowa róża z Kairu” Woody Allena.