Dawno, dawno temu, w leśnej chatce mieszkali sobie mamusia, tatuś, braciszek i siostrzyczka.
- Kolejna cenna zdobycz! – zarechotała czarownica na widok braciszka. - Będzie z ciebie pieczeń, jak się patrzy! – oznajmiła, po czym zamknęła chłopca w komórce.
Pies, kocur i myszka słysząc o pieczeni oblizały się łakomie, ale na tym się skończyło. Czarownica wygoniła je z domku, zabierając się do swojej roboty, a one dalej pozostały głodne.
Ukryte za krzakami siostrzyczka i biedroneczka były zdruzgotane. - I co my teraz zrobimy? - zawodziły, nie wiedząc, co począć.
Ich narzekania i lamenty obudziły śpiącego pod liściem krasnoludka. W pierwszej chwili bardzo się rozgniewał, że ktoś zakłóca mu sen, ale gdy usłyszał, co się stało, wygramolił się spod liścia i tak rzekł:
- Idźcie w kierunku młyna. Kiedy go miniecie, na rozstaju dróg skręćcie w lewo, a potem, za zwalonym mostem odszukajcie krętą ścieżkę, która doprowadzi was do zbójnickiej jaskini. Nie obawiajcie się jednak, zbójców dawno w niej nie ma. Jest tam za to korytarz, który doprowadzi was do zamku dobrej królowej. Gdy już się w nim znajdziecie, dobra pani z pewnością podpowie wam, jak poradzić sobie z czarownicą.
Siostrzyczka i biedroneczka podziękowały krasnoludkowi za jego rady i udały się w drogę. Gdy dotarły na miejsce, w zamku dobrej królowej trwała wielka uczta. Władczyni bardzo zdziwiła się widokiem niezapowiedzianych gości i zapytała skąd się tutaj wzięły. Gdy wyjaśniły, że zła czarownica uwięziła braciszka i drugą biedroneczkę, królowa poleciła jednej ze służących, by przyniosła z jej komnaty pelerynę.
- Kto ją założy, staje się niewidoczny. Mając ją na sobie, będziesz mogła niepostrzeżenie wślizgnąć się do chatki czarownicy, ukryć pod nią braciszka i biedroneczkę i wymknąć się na zewnątrz.
- Dziękuję wasza wysokość – powiedziała siostrzyczka i chciała odejść, ale królowa zatrzymała ją.
- W nagrodę za swoją odwagę możesz ze sobą zabrać tyle złota i srebra z królewskiego skarbca, ile tylko zdołasz unieść.
- Dziękuję za hojność dobra królowo, ale zamiast tego wolałabym zabrać ze stołu tylko serek, rybkę i kiełbaskę.
- Jesteś tego pewna? – upewniła się jeszcze władczyni.
- Jak najbardziej – odrzekła dziewczynka, wzięła jedzenie, o które poprosiła i ruszyła w powrotną drogę do domku czarownicy. Biedroneczka nie mogła pojąć, dlaczego dziewczynka zrezygnowała z oferowanych jej kosztowności, ale siostrzyczka dobrze wiedziała co robi.
Gdy ponownie stanęła przed chatką z piernika, nałożyła pelerynę i stała się niewidoczna. Wemknęła się do środka, uchyliła drzwi do komory, w której czarownica zamknęła jej braciszka i kazała mu schować się pod płaszczem. Następnie ściągnęła z półki słoik z uwięzioną biedroneczką, wręczyła go braciszkowi i ruszyła ku wyjściu tak, by ominąć krzątającą się przy bulgoczącym kotle wiedźmę.
Kiedy siostrzyczka przekraczała próg drzwi, potknęła się o niego i przewróciła. Peleryna zsunęła się na ziemię, a słój z biedroneczką upadł, rozbijając się na tysiąc kawałków. Biedroneczce nic się nie stało, ale całe to zamieszanie nie uszło uwadze czarownicy, która rozkazała swym wygłodniałym zwierzętom, by zaatakowały dzieci.
Czarna jak noc mysz, czarny jak smoła kocur i czarny jak węgiel pies czarownicy tylko na to czekały. Wtedy jednak wydarzyło się coś dziwnego. Siostrzyczka wyciągnęła zza pazuchy serek, rybkę i kiełbaskę, które zabrała ze sobą z zamku dobrej królowej i rzuciła przed siebie.
Mysz, psisko i kocisko wybrały rzecz jasna specjały siostrzyczki. Zaczęły się nimi zajadać, a dzieci i biedroneczki mogły zacząć uciekać.
- Co?! – nie wierzyła własnym oczom wiedźma. – W tej chwili ruszajcie za nimi, albo same marnie skończycie!!! – zaczęła awanturować się jędza. Widząc jednak, że jej krzyki nie przynoszą efektu, jedną nogą nadepnęła myszkę, a drugą kopnęła kotka. Stojącą w kącie miotłą próbowała zamachnąć się na pieska, ale ten warknął groźnie i skoczył jej do gardła.
Czarownica cofnęła się, więc pies skoczył raz jeszcze. Potem wykonał kolejny skok i kolejny, aż wreszcie tym sposobem wepchnął ją do wrzącego kotła, w którym jędza rozgotowała się i zniknęła.
Tymczasem dzieciom udało się bezpiecznie wrócić do domu, przed który właśnie zajeżdżał wóz rodziców. Siedziała też na nim gęś, którą mieli przecież sprzedać.
- Nie uwierzycie, co się nam przydarzyło. Kiedy na targowisku ściągaliśmy gęś z wozu, okazało się, że zniosła trzy złote jaja – powiedziała mama.
- Ooo! Znosi kolejne! – uradował się tata.
I tak, za sprawą czaru dobrej królowej, która zamieniła zwykłą gęś w znoszącą złote jajka, braciszek, siostrzyczka i ich rodzice żyli długo, dostatnio i szczęśliwie.
Koniec
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.
Trend ten rozpoczął się po agresji Kremla na Ukrainę. A w USA...