Środki na konserwacje zabytków rozdzielone. Najpierw jest trud, czyli składanie wniosków o dotacje. Dalej też jest trud, tyle że remontowy, a następnie rozliczeniowy. Potem zostaje już tylko podziwiać zabytkowe perełki, które zajaśniały na nowo.
Dotacji więcej, czyli mniej
O bonusach z nietoperzy i wysiłku w pozyskaniu funduszy z ks. Piotrem Drewniakiem, diecezjalnym konserwatorem zabytków, rozmawia Joanna Sadowska:
Joanna Sadowska: Znamy już wielkość dotacji przyznanych na konserwację zabytków. Ile w tym roku wynosi pula?
Ks. Piotr Drewnik: - Z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego będzie nieco większa dotacja w niż w latach poprzednich, bo prawie 2 mln zł i przeznaczone jest w całości na konserwację kościołów drewnianych. Z kolei Małopolski Urząd Marszałkowski miał do rozdysponowania 3,5 mln zł, z czego prawie połowa przypadła naszej diecezji. Wsparcie otrzymały 63 zadania, wśród których mamy i remonty dachu, konserwację architektury, odwodnienia, jak też renowację obiektów ruchomych - ołtarzy, obrazów, rzeźb. W odróżnieniu od poprzednich lat, tych dotacji jest więcej ilościowo, natomiast jeśli chodzi o środki, jest ich zdecydowanie mniej. Mankamentem jest to, że są to bardzo małe środki, po 10, 20 tys. złotych.
Przy niskich dotacjach parafii jest trudniej...
- Zdecydowanie tak. Urząd Marszałkowski przywiązuje dużą wagę do bardzo skrupulatnego rozliczenia i z tym jest ogromnie dużo pracy. Trzeba sporo zrobić, aby otrzymać dotacje. Przy wsparciu rzędu 40, 50 tys. zł ma to sens. A co, jeśli jest 10 czy 15 tys. zł? Dotowanie małymi kwotami stwarza więcej kłopotów, bo konserwacja ciągnie się całymi latami. Lepiej byłoby dotować mniej obiektów, a mocniej, w większych kwotach i zakończyć w roku, najpóźniej w dwóch latach. Ze względu na te małe dotacje mogą się nawet pojawić problemy z ich wykorzystaniem.
Czy warto więc z nich skorzystać?
- Mimo wszystko tak, bo odmowa jest źle widziana, a to, że w ogóle są jakieś środki mobilizuje parafian do większego zaangażowania się w prace, bo trzeba pamiętać, że składając wniosek, parafia deklaruje swój udział, tzw. wkład własny. W tym roku, według nowego regulaminu, można było wnioskować o 60 proc. wartości zadania.
Kto składa wnioski?
– W Urzędzie Marszałkowskim księża składają je osobiście lub przez przedstawicieli. My wspieramy ich, jeżeli tego potrzebują, przy wypełnieniu wniosków. Oprócz wniosku potrzebny jest jeszcze cały plik dokumentów, m.in. zezwolenie konserwatorskie, budowlane, odpis z księgi wieczystej, zaświadczenie, że się jest proboszczem. W tym roku przy wypełnianiu wniosków pomogła nam też fundacja „Szlachetne zdrowie”, z siedzibą w Ropie. To dla nas bardzo cenne. Deklarują też, że pomogą się rozliczyć. W ministerstwie natomiast jest o wiele łatwiej. W pierwszym etapie wypełnia się tylko wniosek bez załączników. Jeśli dotacja zostanie przyznana, zostaje miesiąc na uzupełnienie dokumentów. To jest lepsze i logiczniejsze, niż stawać do konkursu z wszystkimi załącznikami i nie dostać dotacji. A stało się tak w przypadku ponad 20 parafii z diecezji. Jeśli chodzi o dotacje ministerialne, to tu też mamy odrzuconych ponad 20 wniosków.
Czy będzie druga transza dotacji z Urzędu Marszałkowskiego w Krakowie, tak jak to było do tej pory?
- W tym roku nie będzie. Jeszcze czekamy na rozstrzygnięcie konkursu u Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków w Krakowie, gdzie złożyliśmy bardzo dużo wniosków. Czekamy też na Podkarpacie, czyli dotacje z tamtejszego Urzędu Marszałkowskiego i od wojewódzkiego konserwatora. Tam też spodziewamy się dotacji. Zresztą nasi księża są bardzo aktywni, jeśli chodzi o szukanie sposobów na pozyskiwanie środków. Wynika to ze specyfiki parafii, które są małe i nie stać ich na takie wydatki.
Parafie otrzymują też pomoc z innych źródeł.
– Ciągle współpracujemy z towarzystwem „Pro natura” z Wrocławia, które chroniąc nietoperze, przy okazji chroni też dachy naszych kościołów. Właśnie zrealizowano dwie bardzo cenne prace – cerkwie w Szczawiku i Jastrzębiku otrzymały nowe dachy z blachy miedzianej. Wartość tych zadań to 1,5 mln zł. Wcześniej zrealizowano też remont dachu na cerkwi w Dubnym. W przygotowaniu jest następny projekt, który obejmie 10 kościołów i cerkwi z terenu naszej diecezji. To w zasadzie największe pieniądze unijne. W sumie już kilkanaście kościołów otrzymało pomoc. Księża bali się, że ochrona nietoperzy stanie się ważniejsza niż kościół. Ale tak nie jest i zysk jest ogromny, a małe parafie nigdy nie byłyby w stanie dać tyle pieniędzy na fachowy remont. Nie ma się czego bać, a miłość do przyrody też nas obowiązuje.
Czyli smutne losy Flipa i Flapa. Bo już z końcówki ich kariery.
Jeden z najważniejszych filmów w historii polskiej kinematografii.