Za sprawą słynnych misternych koronek trudno znaleźć w Polsce wieś równie znaną jak Koniaków. Chętnie odwiedzana przez turystów, jest też znakomitym przykładem, jak chronić własną tożsamość i zarazem otwierać się na innych ludzi i nowe szanse.
O tym, jak ważna jest tu dziś odziedziczona po przodkach tradycja, najlepiej świadczyły czerwone brucliki, od których roiło się podczas jubileuszowej Eucharystii w kościele św. Bartłomieja, a także na uroczystej sesji Rady Gminy Istebna, zwołanej w szkole Koniakowie dla uczczenia 300-lecia miejscowości. W góralskich strojach przyszli ministranci i lektorzy, dzieci pierwszokomunijne, członkowie zespołu regionalnego „Koniaków”, przedstawiciele gminnych władz – z przewodniczącym rady Janem Gazurem i zastępcą wójta Henrykiem Gazurkiem – i wielu, wielu młodych i starszych mieszkańców. W przerwie przekąską były oczywiście sery wyrabiane z mleka owiec wypasanych na Ochodzitej, a ozdobą sali sesyjnej – koronkowe serwety.
Ojcowski dom
Historię rozpoczętą w 1712 r. przez pierwszych sześciu osadników, którzy na terenie obecnego Koniakowa postawili swoje domy i wypasali tu owce, w barwnej opowieści przybliżyła etnograf Małgorzata Kiereś. Omawiając odkryte niedawno w archiwach dokumenty i zachowane pamiątki przeszłości, pokazała najważniejsze cechy tożsamości koniakowian i tego, co oznaczało dla nich pojęcie: ojcowski dom. Naturalnie i pieśni tak zatytułowanej, a śpiewanej w chwilach szczególnie uroczystych nie mogło podczas tych uroczystości zabraknąć. – Ojcowski dom to przede wszystkim taki sposób myślenia, aby to, co posiadamy, umieć spożytkować dla wartościowego życia – mówiła prelegentka.
Na dwa głosy
– Pragniemy podziękować Bogu za 300 lat waszej wsi i chcemy powierzyć Bogu przyszłość Koniakowa: wszystkie plany, zamierzenia i nadzieje mieszkańców tej wspaniałej ziemi – mówił bp Tadeusz Rakoczy, który przewodniczył Mszy św. koncelebrowanej przez księży dekanatu istebniańskiego. W modlitwie uczestniczyli też duchowni Kościoła ewangelicko-augsburskiego – z biskupem Pawłem Anweilerem na czele. W dziejach Koniakowa ważne karty zapisali bowiem żyjący na tej ziemi obok siebie mieszkańcy obu wyznań.
– Cieszę się bardzo, że jesteśmy razem, ubogacamy się wzajemnie i staramy się wspólnie iść drogą ekumeniczną w wierności Bogu – mówił bp Rakoczy, a bp Anweiler, podziwiając owoce artystycznych talentów odziedziczonych przez koniakowian po przodkach, życzył: – Niech to szczególne odniesienie do piękna stawia was wyczulonych na dobro Boga i Jego wskazywanie na miłość. Niechaj wam nigdy jej nie braknie...
Jeden z najważniejszych filmów w historii polskiej kinematografii.