Grupa osadzonych z Aresztu Śledczego w Białymstoku przez dwa miesiące uczestniczyła w warsztatach pisania ikon. Zajęcia miały pomóc w ich resocjalizacji. W środę prace poświęcił ordynariusz prawosławnej diecezji białostocko-gdańskiej abp Jakub.
"To pierwsze takie warsztaty zrealizowane w ośrodku zamkniętym" - powiedział podczas spotkania w areszcie.
W warsztatach pisania ikon wzięło udział ośmiu osadzonych. Pod okiem ikonografa Jana Grigoruka z Muzeum Ikon w Supraślu, oddziału Muzeum Podlaskiego w Białymstoku, poznawali tajniki tej sztuki. O uczestnictwie w warsztatach decydowały umiejętności plastyczne.
Ikony pisali prawosławni, katolicy i niewierzący osadzeni. Jak wyjaśnił Grigoruk, ikony, czyli obrazy święte, są porównywane do tekstów biblijnych; są "pisanym słowem Bożym" - stąd też określenie "pisanie ikon".
Grigoruk mówił, że na początku osadzeni uczestniczyli w zajęciach bardziej dla zabicia czasu i z ciekawości, dopiero po kilku spotkaniach było widać, że ich to wycisza i przeżywają pisanie. "To, co było pracą na zajęciach plastycznych, ikonograficznych, okazało się dla nich ogromnym przeżyciem duchowym" - dodał. Zauważył też, że dzięki tym warsztatom osadzeni poczuli się potrzebni i zobaczyli, że mogą zrobić coś dobrego dla siebie i innych.
Abp Jakub powiedział, że resocjalizacja osadzonych poprzez pisanie ikon ma nie tylko przywrócić ich do normalnego życia. Ale - jak dodał - ikona ma głębsze znaczenie, ma pomóc w odnalezieniu sensu i celu życia.
Jeden z uczestników warsztatów, skazany za zabójstwo na 16 lat więzienia (od 10 lat w odosobnieniu), powiedział dziennikarzom, że dzięki warsztatom poznał historię ikony, a także jej znaczenie. "Człowiek zaczyna myśleć o swoim życiu, o swojej przyszłości, o złych uczynkach, które popełnił, które chciałby naprawić w jakiś sposób" - dodał.
Areszt planuje kontynuację warsztatów w przyszłym roku. Miałoby powstać wtedy kilka grup: średniozaawansowana, dla osadzonych, którzy już znają podstawy pisania ikon, a także początkująca dla mężczyzn i kobiet.
Czyli smutne losy Flipa i Flapa. Bo już z końcówki ich kariery.
Jeden z najważniejszych filmów w historii polskiej kinematografii.