Unikatowy na skalę kraju projekt pomoże ryglowym zabytkom diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej. Trzy instytucje połączyły swoje siły dla ratowania kościołów.
Karolina Pawłowska /GN
Pierwszy etap projektu
Specjaliści odwiedzą wszystkie szachulcowe kościoły diecezji, sprawdzając ich kondycję
W przedsięwzięcie zaangażowane są Narodowy Instytut Dziedzictwa, Biuro Dokumentacji Zabytków oraz kuria biskupia. Projekt pozwoli poznać stan zasobu zabytkowego i pomoże w szukaniu funduszy potrzebnych do rozpoczęcia prac remontowych.
Wielka inwentaryzacja
W diecezji, na terenie trzech województw, są 104 kościoły drewniane, w tym 96 zabytków ryglowych. Wiele z nich posiada również dobrze zachowane poprotestanckie wyposażenie barokowe. Niektóre, jak te z parafii Wieleń, są nie tylko unikatowe, ale i zachowane w dobrym stanie. W kościoły ryglowe obfitują także dekanaty Drawsko Pomorskie, Mirosławiec, Świdwin czy Białogard.
Po wykonanych pracach remontowych służą miejscowej wspólnocie do celów sakralnych, ale stały się również lokalną atrakcją turystyczną. Znaczna część kościołów jest w złym stanie konserwatorskim spowodowanym czynnikami naturalnymi czy też po serii błędów w utrzymaniu obiektów. Niekiedy zniszczenia są na tym etapie nieodwracalne.
– Takie przykłady są najsmutniejsze, bo mówią o pewnym końcu świata: biedniejących i wyludniających się wsiach, których nie stać na bieżące utrzymanie świątyni, a co dopiero kosztowne remonty. Rodzi się wówczas pytanie: po co i dla kogo zajmować się świątynią? Skoro w tych wsiach jest po kilkadziesiąt rodzin. Niebezzasadne są wówczas pytania proboszczów, czy nie lepiej przenieść odprawienie Mszy św. choćby do zaadaptowanej świetlicy, gdzie jest ciepło, schludnie i nie ma zagrożenia – przyznaje ks. Henryk Romanik, diecezjalny konserwator zabytków.
– Nakazy ministerialne mówią o strzeżeniu, chronieniu i pielęgnowaniu dziedzictwa, ale brakuje na to funduszy. Koszty są zaś niebagatelne i przekraczają zdolności małych wspólnot parafialnych – dodaje duszpasterz.
Gdzie szukać pieniędzy?
– Jest ich dużo, nie tylko samorządowych, ale także ze Skarbu Państwa, ale dużo większe pochodzą z funduszy Unii Europejskich. Trzeba tylko wiedzieć, jak je pozyskiwać – mówi Aleksandra Hamberg-Federowicz, starszy kustosz z BDZ. Tu pomocą może być nagłośnienie problemu. Bo, jak wyjaśniają specjaliści, bez wypromowania tego, co posiadamy, nie uda się pozyskać niezbędnych do ratowania zabytków pieniędzy.
– Naszym zadaniem jest także trochę odczarowanie całej procedury. Nie jest to wcale takie niemożliwe. Wielu administratorów tych obiektów czy ludzi piszących wnioski do rozmaitych instytucji nie potrafiło się przebić na etapie uzasadnienia. Kiedy nagle się okazuje, że to nie jest jeden czy dwa kościoły, ale grupa ponad 100 obiektów o różnej skali wartości, to jest to argument – mówi Beata Makowska, szefowa szczecińskiego oddziału terenowego Narodowego Instytutu Dziedzictwa.
Czyli powrót do krainy dzieciństwa. Pytanie tylko, czy udany. I w ogóle możliwy…
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.