"Kongres" Ariego Folmana to luźna ekranizacja jednego z najsłynniejszych tekstów napisanych przez Stanisława Lema.
Folman, który wcześniej nakręcił znakomity, rysunkowo-dokumentalny „Walc z Bashirem” w 2013 r. powrócił z dziełem, w którym połączył animację z filmem aktorskim.
W noweli, czy może raczej mini-powieści Lema, roiło się od najróżniejszych wątków i tematów. Można by rzec, że autor „Solaris” pokusił się o próbę spisania wszystkiego tego, co zagraża współczesnemu człowiekowi, tyle że w konwencji groteskowego science-fiction.
Dynamitardzi-ekstremiści zagrażają gościom ekskluzywnych hoteli, niczym terroryści, czy radykalni islamiści dzisiejszym turystom w Egipcie. Hotelowi goście niewiele sobie jednak z tego robią, gdyż albo są nie mającymi pojęcia o świecie naukowcami (satyra na środowisko akademickie), albo hippisami, zajętymi narkotyzowaniem się i uprawianiem wolnej miłości.
Dostało się także transplantologom (przesadzającym pacjentów z ciała do ciała), producentom coraz bardziej sztucznej żywności, entuzjastom hibernacji oraz - przede wszystkim - przemysłowi farmakologicznemu, który lada chwila zagwarantuje nam pigułki na wszystko.
Jesteś muzułmaninem, który stracił wiarę? Zażyj preparat wiatropędny zawierający allaszek islaminy. Masz złe sny? Zamów u swojego wysennika odpowiedni śnitek i problem z głowy. „Trzeba zawsze zażyć specyfik odpowiedni do okoliczności. On pomoże, podeprze, nakieruje, usprawni i wygładzi” – pisał Lem.
Folman – który książkami Lema zaczytywał się od młodości – dorzuca do tego jeszcze jeden lęk: przed końcem tradycyjnego kina. Obawia się, że niebawem aktorów zastąpią nigdy nie starzejące się, animowane awatary. Od tego właśnie zaczyna się jego „Kongres”.
Grająca samą siebie aktorka Robin Wright otrzymuje od wytwórni kuszącą propozycję: jej ciało zostanie zeskanowane, a powstały w ten sposób „materiał” będzie odtąd występować w filmach zamiast niej. Będzie więc miała czas, by opiekować się chorym synem, ale z drugiej strony, bossowie z wytwórni będą mogli robić z jej wizerunkiem na ekranie, co im się żywnie podoba. Czy warto więc podpisywać ten swoisty, XXI-wieczny cyrograf?
Nie brak tutaj także refleksji nad zachowaniami współczesnych ludzi. Ucieczki w świat fikcji. Tracenia kontaktu z rzeczywistością. Spędzania coraz większej ilości czasu w świecie wirtualnym… - tutaj po prostu roi się od ważnych i fascynujących zagadnień i problemów. Warto więc ten film bardzo uważnie obejrzeć – także po to, by sprawdzić jak poradzili sobie polscy animatorzy z Bielska-Białej oraz operator Michał Englert, autor tradycyjnych zdjęć do filmu.
Poniżej wywiad z reżyserem, a sam film można obejrzeć w tv. Daty jego emisji, na różnych kanałach, znajdą Państwo tutaj
PISF
Rozmowa z Arim Folmanem po premierze "Kongresu" w Cannes
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.
Trend ten rozpoczął się po agresji Kremla na Ukrainę. A w USA...