"Odprawa posłów greckich" to spektakl przepełniony sacrum, wieloznaczny, inicjujący na nowo dyskusję o patriotyzmie.
Na hasło „Odprawa posłów greckich” pojawia się powszechna supozycja, że spektakl oparty na obowiązkowej lekturze szkolnej będzie nudny, monotonny i patetyczny. Nic bardziej błędnego. Ostatnia premiera Teatru Polskiego oferuje widzom przedstawienie piękne, mądre i aktualne w swoim przesłaniu. Bo też dawno nie mieliśmy okazji zanurzyć się we frazach najczystszej polszczyzny, przekazywanej przez mistrzów mowy polskiej.
Spektakl pełen jest dramatycznego napięcia, ekspresji, z jaką bohaterowie bronią swoich racji, lęku przed przyszłością, odpowiedzialności za wybory. Tekst odchodzi od oryginału na rzecz wprowadzenia fragmentów stanowiących komentarz do rozgrywających się wydarzeń. Reżyser Ryszard Peryt, znany ze wspaniałych inscenizacji polskiej klasyki oraz wybitnych dzieł operowych, zaprosił do realizacji aktorów rzadko oglądanych na warszawskich scenach.
Gdy Bogusław Kierc w roli Antenora przejmującym głosem rozpoczyna dramat słowami: „Sobie śpiewam a Muzom. Bo kto jest na ziemi/ Co by serce ucieszyć chciał pieśniami memi (...)” ciarki chodzą po plecach. Podobnie gdy Helena (świetna Marta Kurzak) niepokoi się o los swoich dzieci, zostawionych w Sparcie. Cisza zalega przy słowach modlitwy: „Kto się w opiekę” czy „Czego chcesz od nas, Panie”.
Peryt zrezygnował z Chóru. Zastąpił go dyskretny akompaniament mistrza fortepianu, Włodka Pawlika. Na ten spektakl, zamiast wycieczek szkolnych, powinny przychodzić wycieczki posłów. Może słowa Menelausa w wykonaniu Szymona Kuśmidera: „O nierządne królestwo i zginienia bliskie/ gdzie ani prawa ważą, ani sprawiedliwość/ Ma miejsca, ale wszytko złotem kupić trzeba” poruszyłyby ich sumienia, gdyby przestali żuć gumę, wzorem małolatów.
Zastanawiamy się, czy trafi do króla Priama (Krzysztof Kumor) apel „Wy którzy pospolitą rzeczą władacie/ A ludzką sprawiedliwość w ręku trzymacie (...)/ Miejcie to przed oczyma zawżdy swo-jemi/ Żeście miejsce zasiedli boże na ziemi”?
Czy uwikłany w konflikty władca stracił już autorytet i poczucie sprawiedliwości?
Czy mądre i prorocze słowa trafią w próżnię?
Czyli smutne losy Flipa i Flapa. Bo już z końcówki ich kariery.
Jeden z najważniejszych filmów w historii polskiej kinematografii.