Masz w domu pamiątkę związaną z tragedią górnośląską? Starą kufajkę, w której wywieziony w 1945 roku ojciec, dziadek czy wujek po kilku latach wrócił ze Wschodu? Zrobiony tam różaniec? A może jakieś dokumenty albo zdjęcia Ślązaków, którzy wrócili lub tam zginęli?
Jeśli coś takiego masz, wreszcie możesz się tym podzielić. Urząd Miasta w Radzionkowie ogłosił właśnie akcję zbierania pamiątek po wywiezionych na Wschód Ślązakach. Ma to związek z budowanym w tym mieście Centrum Dokumentacji Deportacji Górnoślązaków do ZSRR w 1945 roku. Fakt masowej wywózki Ślązaków do pracy na Wschodzie jest w Polsce prawie nieznany.
Ale nie miejmy żalu do mieszkańców innych części Polski, bo nawet wielu Ślązaków nic o tych wywózkach nie słyszało. A przecież ich ofiarą padła gigantyczna liczba ludzi – według katowickiego IPN około 50 tys. mieszkańców Śląska!
Jazda na Wschód
Wśród wywiezionych były też kobiety. Zdecydowana większość to jednak mężczyźni. Niektórych Sowieci pod lufami karabinów zabierali nawet wprost z kopalni (np. „Prezydent” w Chorzowie czy „Bobrek” w Bytomiu). Po prostu tata, mąż czy syn niespodziewanie nie wracali do domu... Najwięcej wywózek było z tej części Śląska, która jeszcze przed wojną należała do Niemiec. Z Zabrza, Gliwic, Bytomia wywieziono prawie wszystkich zdolnych do pracy mężczyzn.
– Nieraz nawet moi znajomi Ślązacy robią wielkie oczy, kiedy się o tym dowiadują – mówi Gabriel Tobor, burmistrz Radzionkowa. Ta wielka wywózka odcisnęła się piętnem na życiu całego pokolenia, z którego część dorastała bez ojców. Dzięki pomysłowi urzędników z Radzionkowa pamięć o tych Ślązakach, z których z wywózki do domów wróciła mniej niż połowa, ma szanse zostać Śląskowi przywrócona.
Centrum Dokumentacji Deportacji Górnoślązaków do ZSRR w 1945 roku ma powstać w budynku dawnego dworca kolejowego, który od PKP kupiło miasto. Właśnie kończy się w nim remont. Straszący przez ostatnie lata, zdewastowany dworzec odzyskał blask. W tym centrum swoje miejsce znajdzie świetna wystawa katowickiego Instytutu Pamięci Narodowej poświęcona wywózkom. Jednak to nie wszystko. Koncepcję całości ekspozycji właśnie kończy opracowywać specjalizująca się w efektach specjalnych zabrzańska firma Spin fx, która ma na koncie udane realizacje na wystawach w kopalni „Guido”, w Zamku Książ czy w Muzeum Armii Krajowej w Krakowie. W radzionkowskim centrum będzie można więc m.in. zwiedzić „krowiok”, czyli bydlęcy wagon – taki, jakim Ślązacy jechali na Wschód. Będzie w nim stał „żeleźniok”, czyli mały piecyk, jaki znajdował się w tamtych wagonach.
– Chcemy też, żeby po wejściu do tego wagonu narastał w nim stukot kół pociągu, który wiezie Ślązaków nie wiadomo dokąd. Oni dopiero na stacji końcowej, po usłyszeniu pisku hamulców, dowiadywali się, gdzie ich przywieziono. Chcemy też jakoś pokazać atmosferę miejsc, w które Ślązacy trafiali do pracy, czyli tamtejsze kopalnie czy tajgę – zdradza Mieczysław Koszka z firmy Spin fx. W podłodze „krowioka” ma być zamontowany ekran LED, który będzie udawał wyjętą deskę. Kiedy w niego spojrzysz, zobaczysz migącące pod spodem podkłady kolejowe.
– Oni jechali na Wschód tygodniami. Dziura w desce służyła im za toaletę – mówi M. Koszka. Nieco dalej, po przyciśnięciu przycisku, prawdopodobnie będzie można posłuchać opowieści o losach konkretnych wywiezionych Ślązaków. – Informacja, że było ich 40 czy 60 tysięcy, nie robi takiego wrażenia, jak historie konkretnych ludzi. Tu dowiesz się, że chodzi o konkretnego ojca pięciorga osieroconych dzieci, będziesz mógł zobaczyć zdjęcie tego człowieka – mówi Jarosław Wroński, szef Wydziału Promocji w UM w Radzionkowie.
Czyli powrót do krainy dzieciństwa. Pytanie tylko, czy udany. I w ogóle możliwy…
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.