Zapomniany artysta wychodzi z cienia.
100 prac Władysława Hasiora (1928-1999), wybitnego współczesnego rzeźbiarza i malarza, mieszkającego i tworzącego w Zakopanem, pokazano na wystawie w krakowskim Muzeum Sztuki Współczesnej.
- Ostatnia wystawa Hasiora w Krakowie odbyła się 40 lat temu. Starałem się wybrać do ekspozycji przede wszystkim jego prace z lat 60. ub. wieku, teraz nieco zapomniane - powiedział Józef Chrobak, kurator wystawy. Prace pochodzą z kilkudziesięciu placówek muzealnych i zbiorów prywatnych.
Swoje rzeźby, tkaniny i obrazy Hasior komponował z przedmiotów znalezionych w najbliższym otoczeniu. Dawało to zaskakujące, wręcz oszałamiające efekty. Widać to np. na obrazach pokazanych na ekspozycji, gdzie do kompozycji użyto m.in. noży kuchennych, skrawków futer, koronek, a nawet... starego mosiężnego kurka. Wielkie wrażenie robią też umiejętnie wyeksponowane słynne Hasiorowskie „Sztandary”, cykl wielkich tkanin.
W tym, co otaczało Hasiora, dużą rolę odgrywała symbolika religijna, obecna w kapliczkach, rzeźbach, malowidłach. Znalazło to odzwierciedlenie w jego pracach, m.in. „Golgocie”, „Białej kapliczce”, „Raju”, „Chlebie życia”, „Sztandarze Matki Boskiej”.
Uzupełnieniem ekspozycji są m.in. wyświetlane na monitorze filmy przedstawiające happeningi Hasiora, fotografie rzeźb monumentalnych, m.in. „Słonecznego rydwanu” w Szwecji, zdjęcia wykonane przez samego artystę oraz wykonane w 1962 r. przez Wojciecha Plewińskiego fotografie Hasiora w jego zakopiańskiej pracowni.
Ekspozycję można oglądać do 27 kwietnia w siedzibie Muzeum Sztuki Współczesnej (Kraków, ul. Lipowa 4). W połowie marca ukaże się zaś obszerny katalog ekspozycji, zawierający teksty o artyście oraz reprodukcje kilkuset jego prac.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.
Trend ten rozpoczął się po agresji Kremla na Ukrainę. A w USA...