Lubił pisać traktaty filozoficzne i piec babki z rumem. Kłócił się ze słynnym Janem Jakubem Rousseau i 200 lat przed Robertem Schumanem mówił o powołaniu Unii Europejskiej.
W Polsce do Stanisława Leszczyńskiego przylgnęło miano pechowego króla tułacza i nieudolnego polityka. Tymczasem we Francji jest on synonimem nowoczesnego władcy, a słynna „Wielka encyklopedia francuska” ocenia jego działalność jako „wyjątkową i godną naśladowania”. Nietuzinkowe życie monarchy możemy poznać, odwiedzając najnowszą wystawę Muzeum Historycznego Miasta Gdańska. Ekspozycja została przygotowana z okazji 280. rocznicy pobytu polskiego władcy w nadmotławskim mieście.
Pod armatnim ostrzałem
Na początku września 1733 r. sejm elekcyjny wybrał nowego króla Polski. – Został nim Stanisław Leszczyński. Jednak część magnatów, godząc w zasady wolnej elekcji, jako kontrkandydata wysunęła Augusta III Sasa. Na polskie ziemie wkroczyła armia rosyjska, wspierając tego ostatniego – tłumaczy dr Piotr Paluchowski, historyk, pracownik MHMG. Król Stanisław schronił się w Gdańsku, licząc, że potężne fortyfikacje miasta zatrzymają przeciwników. Liczył także na szybkie wsparcie ze strony swojego zięcia Ludwika XV, króla Francji. Carska armia rozpoczęła oblężenia na początku 1734 r.
– Kule armatnie niejednokrotnie przechodziły łukiem nad umocnieniami i dosięgały budynków miejskich. Tymczasem wbrew oczekiwaniom króla Leszczyńskiego przeżywająca kłopoty finansowe Francja nie spieszyła się z przysłaniem pomocy militarnej – mówi dr Paluchowski.
Ucieczka w stroju wieśniaka
Ostatecznie dwa okręty francuskie pojawiły się na gdańskiej redzie dopiero po 5 miesiącach walk. Jednak zapoznawszy się z sytuacją Francuzi uznali, że atak na siły rosyjskie byłby militarnym samobójstwem i... odpłynęli. Oburzony zachowaniem swoich rodaków hrabia Louis de Plélo, ówczesny ambasador francuski w Danii, na własny koszt rozpoczął przygotowania do kolejnej wyprawy. Porzucił swoje stanowisko i na czele 2,5 tys. żołnierzy popłynął na odsiecz królowi Leszczyńskiemu.
Oddziały de Plélo wylądowały na Westerplatte i próbowały przedrzeć się do oblężonego Gdańska. Bohaterski hrabia poległ na pierwszej linii frontu, a wraz z nim z nim 96 oficerów i żołnierzy. Po klęsce wojsk francuskich władze Gdańska uznały dalszą obronę za bezcelową i zadeklarowały podjęcie pertraktacji pokojowych. Jednak głównym warunkiem koniecznym do kapitulacji, który dowództwo rosyjskie przedstawiło Gdańskowi, było wydanie króla Stanisława wraz z jego świtą i wojskami koronnymi. Gdańszczanie nie zgodzili się.
– W tym momencie król Leszczyński zdając sobie sprawę z zagrożenia niewolą rosyjską oraz chcąc przerwać bombardowanie, postanowił potajemnie opuścić miasto – informuje dr Paluchowski. W nocy z 27 na 28 czerwca 1734 r. w przebraniu wieśniaka monarcha rozpoczął ryzykowną podróż. Przeprawił się łodzią przez zalane tereny na wschodzie Gdańska, a następnie wozem chłopskim kupionym po drodze dotarł do Kwidzyna.
Człowiek oświecenia i gorliwy katolik
Król Leszczyński opuścił ojczyznę i na stałe osiadł we Francji. Został dożywotnim księciem bogatej Lotaryngii. Okazał się dobrym gospodarzem, zyskując u miejscowej ludności przydomek króla dobrodzieja. Zdobył sławę jako wielki budowniczy i mecenas sztuki. Spełniał się również jako społecznik – założyciel przytułków, publicznych bibliotek i darmowych szkół. Leszczyński był też jednym z najwybitniejszych myślicieli swojej epoki. Założył francuską Akademię, do której należeli m.in. Monteskiusz czy Wolter. Prowadził ożywione dyskusje i intelektualne kłótnie, chociażby ze słynnym Janem Jakubem Rousseau. Był prekursorem idei Unii Europejskiej.
– W jednym z traktatów napisał, że w Europie nie zapanuje pokój, dopóki nie zostanie powołane stowarzyszenie państw dbające o porządek na Starym Kontynencie. Tą wizją wyprzedzał epokę, w której żył – wyjaśnia dr Paluchowski. Co ciekawe, król Stanisław zasłynął także jako wielki smakosz i znawca kuchni. Osobiście czuwał nad przygotowywaniem dań. Przyczynił się do powstania nowych potraw i deserów, takich jak np. babka z rumem. Był człowiekiem oświecenia, a jednocześnie głęboko wierzącym i praktykującym katolikiem. Codziennie uczestniczył we Mszy św., tłumaczył z francuskiego dzieła religijne i oddawał się regularnym postom, m.in. w rocznicę swojej szczęśliwie zakończonej ucieczki z Gdańska.
– Organizował również tzw. królewskie misje, podczas których zakonnicy głosili słowo Boże, rozdawali jałmużnę i święte obrazki, propagując religię na wsiach. Przywiązywał też ogromne znaczenie do kultu maryjnego – uzupełnia dr Paluchowski. Mimo spokojnej i szczęśliwej starości jego życie zakończyło się tragicznie. 5 lutego 1766 r. doznał rozległych poparzeń, gdy jego płaszcz zapalił się od iskry z kominka. Po długiej i bolesnej agonii zmarł w wieku 88 lat. Był najdłużej żyjącym królem Polski.
Wystawa „Król Stanisław Leszczyński w Gdańsku” potrwa do 2 listopada br.
Czyli powrót do krainy dzieciństwa. Pytanie tylko, czy udany. I w ogóle możliwy…
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.