Skierniewicki park. Jego alejkami spacerowali prymasi, król stanisław August Poniatowski, a później władcy państw zaborczych, którzy w cieniu drzew dyskutowali nad zaostrzeniem polityki wobec Polaków. A przy rozłożystych dębach czy kasztanowcach niejedna panna usłyszała pierwsze wyznanie miłości.
Niedawno, po trwającej dwa lata rewitalizacji, uroczyście otwarto skierniewicki park Miejski, którego początki sięgają XIV wieku. Pierwotnie był to niezwykle okazały ogród włoski przy dworze arcybiskupów. W XVIII wieku przy pałacu istniały sady, oranżeria z drzewkami pomarańczy i cytrynowców, winnice.
Za czasów prymasa Antoniego Ostrowskiego znajdowały się w nim kaskady, groty, altany, 4 sadzawki i tarasy nad brzegiem rzeki. W latach 1830–1845 to miejsce gruntownie przebudowano, tworząc park krajobrazowy. Dziś o jego początkach przypomina położony w centralnej części ogród w stylu francuskim. Po rewitalizacji zdobią go m.in. 23 rzeźby i 7 białych, podświetlanych mostków łączących główne aleje.
Blaski i cienie
Rewitalizacja parku kosztowała 12,4 mln zł, z czego prawie 10 mln zł stanowiła dotacja unijna. W ramach inwestycji kupiono m.in. kilkaset nowych drzew, żywopłotów, krzewów i kwiatów. Park został ogrodzony i wyposażony w nowoczesny system monitoringu. W nocy teren jest oświetlony przez ponad 230 stylowych lamp. Parkowa altana przystosowana została do organizacji kameralnych koncertów i spektakli, które publiczność będzie mogła oglądać, siedząc na kamiennych ławach. Jak zapewniają włodarze miasta, wkrótce w parku powstanie także plac zabaw.
Uroczystego otwarcia jednej z parkowych bram dokonał prezydent RP Bronisław Komorowski, który po krótkim spacerze niedaleko altany parkowej zasadził pamiątkowy dąb wolności. W oficjalnym otwarciu uczestniczyli także posłowie, bp Józef Zawitkowski, wojewoda łódzki Jolanta Chełmińska, marszałek województwa Witold Stępień, a także włodarze miasta i rzesza mieszkańców.
Oddany do użytku obiekt, w którym znalazła się ławeczka podarowana przez Prezydenta RP, podczas remontu budził wiele emocji. Jedni nie mogli się doczekać efektu końcowego, inni – patrząc na ręce wykonawcom – wskazywali na wiele błędów. Nie inaczej było w dniu otwarcia. Spora część mieszkańców chwaliła, chętnie fotografując się przy nowych rzeźbach, mostkach i altanie. Nie brakowało jednak i takich, który dalecy byli od wystawiania włodarzom laurki. Krytykowali niewyszukaną roślinność, która – ich zdaniem – nie przetrwa zimy, duże odstępstwa od dawnych projektów, a także jakość użytych materiałów.
– Porównując stan obecny do tego sprzed rewitalizacji, trzeba stwierdzić, że różnica jest ogromna. Pytanie tylko, jak długo on się utrzyma. Czy małe rośliny przetrwają mrozy i rękę wandali? – zastanawia się Jarosław Malka. – Przychodząc tu, spodziewałem się zobaczyć duże, unikatowe rośliny. I choć całość mi się nawet podoba, wydaje mi się, że za tak ogromne pieniądze można było wiele rzeczy zrobić zdecydowanie lepiej, efektownie i trwale.
Ciastko i scyzoryk
Zanim czas rozsądzi, która ze stron ma rację, wielu mieszkańców pierwszego dnia wraz z przewodnikiem wybrało się na sentymentalny spacer, podczas którego można było posłuchać opowieści o dawnych właścicielach. Niektóre wiadomości, jak choćby o oranżerii z tropikalnymi roślinami, dla wielu osób były sporym zaskoczeniem. Zdziwienie wywoływały także informacje o tym, że w swoich początkach park nie był oddzielony płotem od osady pałacowej i że prymasi na jego rozbudowę wydawali ogromne sumy pieniędzy, powierzając opiekę nad parkiem najznakomitszym ogrodnikom.
Jeden z najważniejszych filmów w historii polskiej kinematografii.