Albo o tym, czym się szczyciło przedwojenne Opole.
Minęło w tych dniach 70 lat od historycznego momentu, w którym Opole zostało zdobyte przez Armię Czerwoną. Można by refleksyjnie - bez wdawania się w historyczne dywagacje i polityczne oceny - rzec, że od tego momentu zmieniło się w tym mieście bardzo wiele. A z drugiej strony - jeśli chodzi o to, co w Opolu jest najpiękniejsze (ludzi nie licząc!) - aż tak dużo się nie zmieniło.
Mam w ręku folder turystyczny na temat Opola „Zielone miasto mostów nad Odrą” z roku 1938. Ilustrowany jest zdjęciami oraz akwarelowymi landszaftami. Autorem tekstu jest urodzony w Opolu znany literat Hans Niekrawietz. W 1938 r. był już autorem kilku tomików poezji opiewających Górny Śląsk, Odrę oraz ludzi tutejszych. Szczęśliwym posiadaczem folderu jest opolski kolekcjoner Romuald Kulik.
- To jedyny przedwojenny folder turystyczny o Opolu - twierdzi Kulik i podkreśla, że zilustrowane wówczas atrakcje miasta nie różnią się od tych, którymi szczyci się dzisiejsze Opole. A więc piękne bulwary i lasek nadodrzański, katedra, klasztor minorytów wraz z grobami książąt opolskich, zoo, nowoczesny budynek rejencji opolskiej (dziś: urząd wojewódzki i marszałkowski). Są jednak także znane różnice: w rynku nie ma pomnika króla pruskiego Fryderyka Wielkiego. A z dzisiejszej elewacji siedziby Radia Opole (ówczesna izba przemysłu i handlu) zniknęły głowy germańskich wojów. - Skuto je po wojnie. Zostały po nich wyraźne śladu. Rozmawiałem kiedyś z nieżyjącym już pisarzem Kazimierzem Kowalskim, który mieszkał na wprost radia i był świadkiem, jak głowy te skuwano. Mówił mi, że ludzi to nie ruszało wtedy, a jego też nie - bo to były tzw. głowy germańców - opowiada R. Kulik.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Czyli smutne losy Flipa i Flapa. Bo już z końcówki ich kariery.
Jeden z najważniejszych filmów w historii polskiej kinematografii.