Czego mogą nauczyć dzieje szlachty z ziemi raciborskiej opowiadał Paweł Newerla.
Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość Po pięknych pałacach śląskiej szlachty często dziś zostały jedynie ruiny - mówi ze smutkiem historyk. O zaledwie niektórych szlacheckich familiach opowiedział na Zamku Piastowskim w Raciborzu Paweł Newerla. Oppersdorff, Gaschin, Strachwitz, Lichnowsky – to nazwiska znane na całym Śląsku.
A byli wśród kilkudziesięciu rodów szlacheckich, zamieszkujących przez kolejne stulecia te okolice, awanturnicy, pionierzy i wpływowi przedsiębiorcy. Po jednych przetrwały pisemne skargi do sejmików, składane na ich skandaliczne wybryki i niewywiązywanie się z podjętych ustaleń. Innym do dziś zawdzięczamy wysoką kulturę rolną, fabryki, linie kolejowe czy piękne parki i pałace, o ile nie popadły w ruinę już po przejęciu majątków przez państwo, za czasów socrealizmu lub obecnych.
– Tych, którzy dłuższy czas byli tu obecni, jest ponad 80 – tłumaczył historyk. I przechodził do kolejnych nazwisk, wskazując, który przodek został podniesiony do stanu rycerskiego, kiedy uzyskał tytuł hrabiego, przez jakie koligacje i mariaże ród awansował w towarzystwie.
Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość Jedni szlachectwo mieli z urodzenia, innym udało się je kupić... Przytaczał też anegdotki i legendy, np. o wyścigu jednego z Gaschinów z kominiarzem na raciborski rynek. Mimo znacznych umiejętności ten drugi przegrał, ponieważ dosiadł konia należącego do stajennego. A zwierzę było nauczone, by nie wyprzedzać rumaka swego pana.
Historyk-pasjonat mówił też o rycerskich początkach rodu Saurma-Jeltsch, sięgających XVI w., którego potomek odkupił Tworków od spadkobierców Eichendorffów. To jemu ta miejscowość zawdzięcza sprowadzenie proboszcza ks. Augusta Weltzla, autora wielu prac o dziejach ziemi raciborskiej i Górnym Śląsku.
We fragmencie o książętach z rodu Lichnowsky'ch, u których bywał m.in. L v. Beethoven, prelegent dyplomatycznie przemilczał szczegóły romansu Feliksa, generała i posła ziemi raciborskiej do Zgromadzenia Narodowego. Skoncentrował się na jego zasługach w przebiegu linii kolejowej Koźle–Racibórz–Bohumin, która umożliwiała bezpośrednie połączenie między Berlinem a Wiedniem, sięgające potem Bukaresztu i Konstantynopola. Jego familia wiele zrobiła dla rozwoju zarówno kolejnictwa, jak i przetwórstwa roślin przemysłowych, jak len czy buraki cukrowe.
Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość Przykład Daniela von Rothschild wskazuje, że prezent powinien być dobrze przemyślany... Niezwykle ciekawa jest historia żydowskiego rodu Rothschildów, cenionych finansistów, zdobycia przez nich niezwykłej fortuny i nieruchomości i pomocy udzielonej księciu Metternichowi.
– Jedynie fantazji ostatniego z tego rodu, Daniela Mayera von Rothschild, żyjącego w latach 1836–1905, zawdzięczamy w Raciborzu unikalny zabytek – liczącą 3 tys. lat mumię egipską, którą baron w 1860 roku sprowadził z Kairu za ok. 6000 guldenów. To niezwykłe znalezisko oraz piękny pierścień z ogromnym diamentem postanowił ofiarować swojej narzeczonej. Jednak baronówna, ujrzawszy prezent, odwróciła się oburzona, wyszła z zamku i więcej się z Rothschildem nie spotkała. Nieszczęśnik pozostał kawalerem do końca życia, a zabytek ofiarował ówczesnemu ewangelickiemu gimnazjum w Raciborzu – zakończył ku przestrodze Paweł Newerla.
Spotkanie było częścią cyklu pt. „Historia lokalna na przykładzie wybranych powiatów, miast i gmin”, który realizują wspólnie Powiat Raciborski oraz Dom Współpracy Polsko-Niemieckiej w Gliwicach.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.
Trend ten rozpoczął się po agresji Kremla na Ukrainę. A w USA...