Jakiś czas temu dom aukcyjny Sotheby’s wystawił na sprzedaż obraz Friedricha Augusta Bouterweka. Czy zorganizowana przez jedną z najbardziej prestiżowych firm licytacja przywróci pamięć zapomnianemu artyście ze Strzybnicy?
W niebo unosi się pieśń. Płynie z ust dziewczyny z tamburynem w ręku. O czym śpiewa – o miłości, przemijaniu, niespełnionych marzeniach? Tego się już nie dowiemy. Sądząc jednak z nabożnego skupienia malującego się na twarzach słuchaczy – rzymskiej matrony, przypadkowego chłopca, eleganckiej matki z niemowlęciem na ręku i zadumanego pasterza – pieśń jest rzewna i tęskna.
Tę sielską scenę, typową dla artystycznego prądu epoki, przedstawia obraz „Grająca na tamburynie”, wystawiony na licytacji przez dom aukcyjny Sotheby’s. Dzieło wykonane zostało techniką olejną na płótnie i jest całkiem sporych rozmiarów; ma 82 cm wysokości i nieco ponad metr szerokości.
Szymon Zmarlicki /Foto Gość
„Nadanie władzy św. Piotrowi”
Obraz Friedricha Augusta Bouterweka w prezbiterium kościoła Świętych Apostołów Piotra i Pawła w Tarnowskich Górach
U dołu po lewej znajdują się sygnatura autora i data powstania. Wartość płótna specjaliści z domu aukcyjnego oszacowali na 15–20 tys. euro. I nie byłoby w tej informacji może nic nadzwyczajnego, gdyby nie to, że twórca tej sceny rodzajowej wykonanej w 1838 r., Friedrich August Bouterwek, pochodził z Tarnowskich Gór, a dokładnie ze Strzybnicy. Wprawdzie artysta ma ustaloną pozycję w literaturze przedmiotu, doczekał się również obszernych wzmianek na Wikipedii (po angielsku, niemiecku, francusku, a nawet szwedzku), jednak zarówno w rodzinnym mieście, jak i w regionie Bouterwek pozostaje postacią niedocenianą. A szkoda. Być może więc wystawienie dzieła tarnogórzanina właśnie przez Sotheby’s – jeden z najstarszych i najsłynniejszych domów aukcyjnych na świecie – stanie się dobrą okazją do przypomnienia sylwetki malarza.
Egeusz i Tezeusz
Na początku XIX w. Strzybnica (wówczas Friedrichshütte, a obecnie dzielnica Tarnowskich Gór) jest małą przemysłową osadą, położoną u stóp rozrastającej się w ekspresowym tempie huty srebra i ołowiu. W krytych dachówką karpiówką okazałych willach i domach z czerwonej cegły zamieszkują głównie urzędnicy i inżynierowie przybyli tu za pracą z innych krajów niemieckich. Wśród nich niejaki Bouterwek (piszący się również Bouterweck), rodem z Dolnej Saksonii. To właśnie w jego rodzinie 9 lutego 1806 r. przychodzi na świat pierworodny syn, który imię otrzymuje zapewne po stryju, Friedrichu Ludwigu, cenionym niemieckim filozofie, profesorze uniwersytetu w Getyndze, autorze licznych dysertacji naukowych i powieści.
Jeden z najważniejszych filmów w historii polskiej kinematografii.