Jakiś czas temu dom aukcyjny Sotheby’s wystawił na sprzedaż obraz Friedricha Augusta Bouterweka. Czy zorganizowana przez jedną z najbardziej prestiżowych firm licytacja przywróci pamięć zapomnianemu artyście ze Strzybnicy?
Św. Piotr i św. Paweł
Bouterwek nie osiada jednak na laurach. Nadal dużo pracuje, regularnie prezentuje swoje dzieła na uznanych salonach Paryża, Berlina, a także Wrocławia, gdzie np. w 1845 r. przedstawia obraz „Hagar z aniołem”, a dwa lata później „Chrzest dworzanina królowej Murzynów przez apostoła Filipa”. Maluje też „Pożegnanie Romea i Julii”, „Miłosne wyznanie”, „Malarza i jego muzę”, a także wystawioną właśnie przez Sotheby’s „Grającą na tamburynie” i wiele innych. Paryski artysta nie zapomina również o Górnym Śląsku. W 1841 r. do głównego ołtarza kościoła parafialnego św. Piotra i Pawła w Tarnowskich Górach tworzy kompozycję „Nadanie władzy św. Piotrowi”, która, choć pozbawiona oryginalnej oprawy, do dziś zdobi świątynię. Maluje także dla kościoła Świętego Krzyża w podbytomskich Miechowicach oraz ewangelickiego kościoła Zmartwychwstania Pańskiego w Katowicach (Bouterwek sam był wyznania ewangelickiego).
Pod koniec życia artystę trapią problemy finansowe na przemian z tęsknotą za opuszczoną przed laty ojczyzną. Próbuje wrócić. W liście do pruskiego następcy tronu Fryderyka Wilhelma IV prosi o protekcję, ale prośba zostaje odrzucona. Zgorzkniały umiera w Paryżu 11 listopada 1867 r. Friedrich August Bouterwek pozostawia po sobie ogromną ilość płócien, które dziś oglądać można nie tylko w wielu kościołach, ale i muzeach w Wersalu, Londynie, Berlinie, Vendôme, Pau, a nawet w afrykańskim Algierze.
Cud niepamięci
Licytacja Sotheby’s pokazuje, że 150 lat od śmierci Bouterwek pozostaje nadal cenionym artystą. Dlaczego zatem jest prawie nieobecny w pamięci zbiorowej rodzinnego miasta? Zamiast odpowiedzi – mała reminiscencja.
Strzybnica w początku lat 80. Przedszkolaki harcują w piaskownicy. Za ich plecami wznoszą się pięciokondygnacyjne bloki z betonu, a przed nimi koparki, spychacze, buldożery. W powietrzu unosi się kurz, okolica tętni i dudni. Chłopaki z podziwem obserwują sprawne ruchy kolosów, które z łatwością pokonują opór szachulcowych murów, klinkierowej cegły i wypłowiałej dachówki. Wraz z domami czynszowymi i willami buldożery miażdżą pamięć o starym świecie. Nowy potrzebuje przestrzeni – Lebens-raumu – dla rozrastającego się osiedla, które liczy już ponad 7 tys. mieszkańców, w znacznej części zwabionych mirażem dobrobytu polskiej Katangi.
W miejscu huty srebra i ołowiu rośnie jedenastopiętrowe monstrum fabryki maszyn górniczych, a na fundamentach kościoła ewangelickiego szkoła zawodowa kształci przyszły narybek przedsiębiorstwa. Nie ma komu pamiętać o Friedrichshütte, której Bouterwek był częścią. To pewnie właśnie dlatego niemal trzy dekady po upadku komunizmu w tarnogórskiej Strzybnicy uchował się plac 25-lecia PRL, a brakuje miejsca dla ulicy Bouterweka. Jeśli nie jego dokonania artystyczne, to może sława Sotheby’s jest w stanie to zmienić?
Jeden z najważniejszych filmów w historii polskiej kinematografii.