Muzeum Regionalne w Stalowej Woli otwarło wystawę „Kossakowie - co za sukces, co za popularność, grad zaszczytów i honorów” w której zaprezentowano wycinek bogatego dorobku artystycznego tej niezwykle uzdolnionej rodziny.
Wystawa podejmuje temat fenomenu artystycznego rodu Kossaków, których twórczość od lat jest źródłem dyskusji, rozpraw naukowych oraz zachwytu wielu koneserów sztuki.
Na wernisaż wystawy przybyły tłumy. O idei powstania wystawy, jej eksponatach oraz roli w działalności kulturalno-edukacyjnej mówiła Lucyna Mizera, dyrektor muzeum. W otwarciu wystawy wziął udział biskup ordynariusz Krzysztof Nitkiewicz. Odnosząc się do powstania wystawy oraz prezentowanych prac biskup powiedział, że geniusz malarski i literacki Kosaków rozwijał się w rodzinie. Tam został dostrzeżony i był troskliwie pielęgnowany.
- Odwiedzając różne wspólnoty parafialne wielokrotnie miałem okazję spotkać wśród dzieci i młodzieży wielkie talenty. Te talenty rodzą się nieustannie. Należy tylko mieć nadzieję, że nie będzie u nas w Polsce nowych „Janków Muzykantów”. Dużo zależy tutaj od rodziców, nauczycieli, instytucji i władz. Kościół, będący sprawdzonym mecenasem sztuki jest zawsze gotowy do współpracy w tej dziedzinie. Można by długo wymieniać różne konkursy, olimpiady, warsztaty artystyczne, jakie staramy się organizować chociażby w naszej diecezji - mówił bp K. Nitkiewicz.
Biskup zauważył również, że chociaż twórczość artystyczna Kossaków powstawała w określonym kontekście historycznym, posiada nadal olbrzymie walory edukacyjne. - Jest nam po prostu potrzebna w kształtowaniu wyrazistej tożsamości i postawy. Zagrożeń bowiem dla polskiego i chrześcijańskiego ducha nie brakuje - dodał biskup.
Swoimi spostrzeżeniami i wiedzą na temat rodziny Kossaków i ich twórczości podzieliła się dr Stefania Krzysztofowicz-Kozakowska, kurator wystawy.
Wśród eksponowanych na wystawie prac znajdują się perfekcyjne akwarele Juliusza Kossaka, czołowego kontynuatora romantycznej tradycji polskiego malarstwa. Odwiedzający wystawę znajdzie na niej portrety jeźdźców i ich koni, sceny batalistyczno-historyczne i historyczno-obyczajowe, przedstawienia stadnin na tle rozległych krajobrazów kresowych, a także ilustracje polskiej literatury, między innymi sienkiewiczowskiej powieści „Ogniem i mieczem”.
Również zachwycający jest pokaz prac Wojciecha Kossaka ilustratora epopei napoleońskiej, powstań polskich, insurekcji kościuszkowskiej, legionów. To właśnie on w niepodległej Polsce stał się malarzem ukazującym wojsko polskie. Wojciech Kossak był także współautorem modnych od ostatnich dekad XIX wieku panoram, wśród których szczególnie efektowna jest Panorama Racławicka. Zaś eksponowana na wystawie tak zwana „Mała panorama racławicka” autorstwa Wojciecha Kossaka i Jana Styki prawdziwym arcydziełem.
Spadkobiercą malarskich tradycji Kossaków był Jerzy, na którego twórczości ewidentnie zaciążyła presja Wojciecha i jego silna indywidualność. Kontynuował tematykę napoleońską i związaną z powstaniem listopadowym, najwięcej jednak uwagi poświęcając walkom legionowym, a także niezliczonym pościgom ułanów i potyczkom. On także wzorem dziadka i ojca podejmował również tematykę folklorystyczną. Kolejny malarz z rodziny, Karol Kossak w swojej twórczości zafascynował się Huculszczyzną i krajobrazem Karpat Wschodnich.
Miejscem narodzin tych talentów był niewielki krakowski dworek, zwany „Kossakówką”. To także tam rodziły się także literackie talenty żeńskiej linii rodzinnej. Talent pisarski pań ujawnił się dopiero w trzecim pokoleniu, u obu córek Wojciecha - poetki Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej i Magdaleny Starzewskiej-Niewidowskiej piszącej pod pseudonimem Magdaleny Samozwaniec oraz u córki Tadeusza, bliźniaczego brata Wojciecha - powieściopisarki Zofii Kossak-Szczuckiej-Szatkowskiej.
Przygotowana przez Muzeum Regionalne w Stalowej Woli ekspozycja podejmuje również silne oddziaływanie twórczości tej niezwykłej rodzony na olbrzymie rzesze odbiorców i twórców.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Czyli smutne losy Flipa i Flapa. Bo już z końcówki ich kariery.
Jeden z najważniejszych filmów w historii polskiej kinematografii.