Flisacy na zakończenie sezonu udali się z pielgrzymką do Bochni. W kaplicy św. Kingi zgromadziło się prawie 300 górali.
- Od siedmiu lat w ten sposób pielgrzymujemy, by podziękować za miniony sezon. Najpierw były to Łagiewniki, potem Ludźmierz, Częstochowa, Piekary Śląskie, katedra na Wawelu. W tym roku Bochnia, miejsce związane z Pieninami przez postać św. Kingi - wyjaśnia Jan Sienkiewicz, prezes Polskiego Stowarzyszenia Flisaków Pienińskich. Św. Kinga chroniła się w Pieninach przed Tatarami. Flisacy często opowiadają o niej podczas spływu, z nią także wiąże się legenda o odkryciu soli w Bochni, którą można z kolei usłyszeć podczas zwiedzania kopalni.
- Oprócz św. Kingi łączą nas jeszcze łodzie - uważa Jan Sienkiewicz. Jedną z atrakcji turystycznych kopalni jest spływ łodzią w komorze zalanej solanką. Tu na etacie jest dwóch flisaków. Polskie Stowarzyszenie Flisaków Pienińskich zrzesza ich ponad 900, zawodowo czynnych jest ponad 500 członków.
- Śmieję się, że w Sromowcach Niżnych jest tylko jeden dom, gdzie nie ma flisaków, a jest nim plebania, chociaż nie do końca to jest prawda. Ks. prał. Czesław Jakóbczyk, który był tu proboszczem przez prawie 40 lat, kilka lat temu został przyjęty do Stowarzyszenia Flisaków Pienińskich jako honorowy jego członek - mówi ks. Marek Kądzielawa, obecny proboszcz w Sromowcach Niżnych.
Flisacy przyjechali do Bochni w odświętnych góralskich strojach. Sami stali się atrakcją w atrakcji turystycznej, jaką jest kopalnia. W kaplicy św. Kingi uczestniczyli w Mszy św., którą koncelebrowało trzech kapłanów: ks. Marek Kądzielawa, proboszcz w Sromowcach Niżnych, ks. Mieczysław Szlaga, proboszcz w Sromowcach Wyżnych, oraz ks. Leszek Leszkiewicz, kustosz bocheńskiej bazyliki.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.
Trend ten rozpoczął się po agresji Kremla na Ukrainę. A w USA...