Z carillonistką Moniką Kaźmierczak o grze na najcięższym instrumencie na świecie, współpracy z DJ-em, ogólnopolskim konkursie kompozytorskim i hardrockowych planach na przyszłość rozmawia Jan Hlebowicz.
Jan Hlebowicz: Pani gra na... dzwonach?
Monika Kaźmierczak: Na carillonie. To zespół co najmniej 23 dużych dzwonów wieżowych, na których można grać ręcznie, za pomocą klawiatury połączonej systemem drutów i przekładni z sercami dzwonów. Kiedy naciskamy klawisz, serce uderza w czaszę nieruchomego dzwonu.
Carillon to najcięższy i największy instrument na świecie?
Najprawdopodobniej tak, choć trzeba pamiętać, że carillon carillonowi nierówny. Standardowy instrument, taki jak ten znajdujący się w kościele pw. św. Katarzyny w Gdańsku, liczy ok. 50 dzwonów ważących łącznie prawie 16 ton. Dla porównania – największy carillon na świecie, pochodzący z Korei Południowej, liczy 78 dzwonów i waży 70 ton.
Siedzi Pani przed klawiaturą, która na pierwszy rzut oka przypomina tę fortepianową...
Jednak gdy przyjrzymy się dokładniej, zobaczymy, że znacznie się od niej różni. Carillonista gra na instrumencie, uderzając pięściami w drewniane kołki. Oprócz gry ręcznej wykorzystuje także pedał nożny, przy pomocy którego wydobywa z carillonu najniższe dźwięki.
Od tych uderzeń w klawiaturę nie bolą dłonie?
Bolą. Szczególnie pierwsze tygodnie gry na carillonie okupiłam potem, krwią i łzami. Każda gra kończyła się pęcherzami, bąblami i otarciami skóry. Na szczęście z czasem pięści się przyzwyczaiły.
Najcięższy instrument na świecie wywołujący bąble i otarcia... Carillon to chyba mało „kobiecy” instrument?
Rzeczywiście, głównie mężczyźni zasiadają przed jego klawiaturą. Jednak Polska zdecydowanie wyróżnia się na tym tle, ponieważ dominują carillonistki. Moja koleżanka Małgorzata Fiebig została w 2011 roku miejską carillonistką w Utrechcie. Jest pierwszą kobietą, i do tego cudzoziemką, która dostała tę prestiżową posadę.
A jak zaczęła się Pani przygoda z carillonem?
Pewnego dnia zobaczyłam ogłoszenie z informacją o kursie gry na carillonie, organizowanym przez Muzeum Historyczne Miasta Gdańska. Długo się nie namyślając, postanowiłam wziąć w nim udział. Wylądowałam na warsztatach prowadzonych przez holenderskiego mistrza Gerta Oldenbeuvinga. To, co usłyszałam i zobaczyłam, sprawiło, że z miejsca zakochałam się w tym instrumencie.
Co Panią tak urzekło?
Przede wszystkim brzmienie carillonu. Bogate, monumentalne, głębokie. Niesamowite jest również to, że gra się kilkadziesiąt metrów nad ziemią, a salą koncertową są ulice, skwery, placyki znajdujące się w mieście. To daje ogromne możliwości. Carillonista może dostosować się do atmosfery dnia czy pory roku. Kiedy pada deszcz, gramy „Preludium deszczowe”, w walentynki – pieśni o miłości, a w Boże Narodzenie – kolędy, które wywołują uśmiech na twarzach przechodniów.
Ma Pani ulubiony repertuar?
Bardzo lubię muzykę barokową, która świetnie brzmi na carillonie. Ale nie boję się też eksperymentować. Kilka lat temu towarzyszyli mi kwintet dęty oraz profesjonalny DJ. Ludzie byli zachwyceni i zszokowani, bo nie zdawali sobie sprawy, że carillon może tak dobrze brzmieć z nowoczesnymi bitami. W zeszłym roku grałam na carillonie funk, a w przyszłości marzy mi się koncert... hardrockowy. Chcę w ten sposób „walczyć” ze stereotypem carillonu jako instrumentu poważnego, surowego, niedostępnego.
Można powiedzieć, że Gdańsk jest carillonową stolicą Polski?
Zdecydowanie tak, ponieważ to jedyne miejsce w kraju, gdzie znajdują się carillony koncertowe. Jeden, liczący 50 dzwonów – w wieży kościoła pw. św. Katarzyny, drugi – w wieży Ratusza Głównego Miasta (37 dzwonów) oraz carillon mobilny, złożony z 48 dzwonów.
Mimo to większość mieszkańców zupełnie nie wie, czym jest carillon.
Wiele osób myśli, że gra na carillonie polega na bieganiu z młotkiem i uderzaniu nim w dzwony.
Może muzyka carillonowa jest w zbyt małym stopniu popularyzowana?
Ja oraz szereg innych osób związanych z carillonami w Gdańsku robimy wiele, by przybliżać mieszkańcom ten instrument. Na naszych carillonach grane są przez cały rok koncerty – w piątki w kościele pw. św. Katarzyny i co sobotę w Ratuszu Głównego Miasta. Dodatkowo cyklicznie odbywają się letnie plenerowe koncerty carillonowe, podczas których można słuchać wirtuozów tego instrumentu z całego świata.
Najnowszym pomysłem na popularyzację carillonu jest ogłoszony niedawno konkurs kompozytorski pt. „Fontannie bije ten dzwon”.
To konkurs na muzykę carillonową ilustrującą pracę gdańskiej fontanny Heweliusza. Mogą w nim wziąć udział twórcy nie tylko z Pomorza, ale z całej Polski, do czego gorąco zachęcam.
Stwórz własną kompozycję na carillon
Zadaniem uczestników konkursu pt. „Fontannie bije ten dzwon” jest skomponowanie utworu ze ścieżką dźwiękową (wersja do gry ręcznej i wersja do gry automatycznej) na carillon kościoła pw. św. Katarzyny w Gdańsku. Każdy z uczestników może zgłosić dowolną liczbę utworów. Prace należy składać w siedzibie lub przesyłać na adres Gdańskiej Infrastruktury Wodociągowo-Kanalizacyjnej do 21 marca br.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.
Trend ten rozpoczął się po agresji Kremla na Ukrainę. A w USA...