Strefa wolności

W filmach o czasach PRL Kościoła jakby nie było. A przecież on właśnie stwarzał wtedy sferę wolności. Z Rafałem Wieczyńskim, reżyserem filmu „Popiełuszko. Wolność jest w nas”, rozmawia Edward Kabiesz

Mówił Pan, że film zawiera 80 proc. prawdy. Co jest więc fikcją?
– Fikcja jest tam, gdzie ze względów dramaturgicznych niektóre wydarzenia rozgrywające się w ciągu miesięcy zostały skondensowane do pojedynczych scen. Również niektóre postacie są syntezą wielu osób.

A postać grana przez Zbigniewa Zamachowskiego?
– To właśnie dobry przykład. Hutników wokół księdza było kilkudziesięciu, w filmie jest właściwie czterech. Pod Zamachowskiego można sobie podłożyć kilka osób. Tak samo postać Piotra. Nie chciałem mieszać postaci polityków w ten film, bo najważniejszy jest ks. Jerzy, a jego stosunek do nich był innej natury, nieporównywalny do dzisiejszego postrzegania polityków. Podział wydawał się prosty: opozycja i naród, czyli my, i władza, czyli oni. Oczywiście były próby politycznego wykorzystania charyzmy i wpływu ks. Jerzego, a później również jego śmierci dla osiągnięcia celów politycznych przez opozycję. Ksiądz Jerzy był poddawany swoistym testom, komu się da wciągnąć, która opcja jest mu bliższa, ale on był kapłanem. To było dla niego najważniejsze. Nie był działaczem politycznym. W filmie postać Piotra symbolizuje świat polityki.

Czy ksiądz Popiełuszko palił papierosy?
– Palił. Również zdanie w filmie „witam siostrę w upadku” to są jego słowa.

Film nie zajmuje się kulisami zbrodni, na co z pewnością oczekiwało wielu widzów.
– Dla uważnego widza wszystko, co trzeba, w tym filmie się znajduje. Są odpowiedzi, ale to wymaga chwili refleksji. Pozwoliłem sobie skorzystać z tego, że jednak to jest film, a nie śledztwo, albo sąd. Najważniejszą sprawą było nie stracić w opowieści tego, co najważniejsze, czyli ks. Jerzego. Cała sprawa zabójstwa, wszystkie te mylne tropy, którymi można kluczyć wokół zbrodni, i w których najpewniej można się zagubić, odciągają nas od jego męczeństwa, postawy moralnej, od wszystkiego, za co zginął. Nie wiem, czy MSW specjalnie nie fabrykowało tych dezinformujących śladów; czy to Milewski, czy Kiszczak, komu to było potrzebne itd. A chodziło o to, by nie zginęło sprzed oczu nauczanie ks. Jerzego i to, za co oddał życie.

W filmie pokazał Pan rolę Kościoła w tamtych czasach.
– Miałem poczucie, że w polskim kinie tego w ogóle nie ma. W filmach o tamtych czasach o wolność walczyli głównie byli członkowie partii, których ruszyło sumienie. To wielkie przekłamanie, będące owocem m.in. cenzury. A to właśnie Kościół stwarzał sferę wolności.

«« | « | 1 | 2 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Więcej nowości