Poezja Janusza Nowaka jest jak błogosławieństwo, które otrzymała od pewnego zakonnika Natuzza – bohaterka tych wierszy. Przygotowało ją ono na tysiące spotkań z żywymi i umarłymi.
Podczas lektury tomu Nowaka o intrygującym tytule „Biedny polski katolik czyta »Życie« Keitha Richardsa”, wydanego w Bibliotece „Toposu”, nabieramy przekonania, że dobra poezja jest znakomitym przygotowaniem do ostatecznego spotkania. Nie tylko teologia, ale i wiersze wprowadzają w tajemnicę istnienia Boga i świat eschatologii. Jednak muszą one spełniać jeden warunek – powinny poszukiwać sensu, przykładać rękę do pulsu życia, sprawdzając, dla Kogo bije. Już na wstępie, a przecież układ tomu nie jest bez znaczenia, poeta dobitnie, ale bez strachu uświadamia czytelnikowi, że każdy musi odejść z tego świata. „Czas ucieka przed/ czasem/ wieczność” – czytamy w „Tempus fugit”. To uplywajacy czas staje sie bohaterem tego tomu.
Zestawienie wieczności z ulotnością minut i sekund uświadamia wielkość Boga i ludzką przygodność, skromność. To wymowny dysonans, w którym jest miejsce dla skończonego, pełnego Stwórcy i aspirującego do tych przymiotów stworzenia. Gonitwie czasu towarzyszy świadomość nieuchronnej i wszechobecnej w tych strofach śmierci. Siostra czasu „jest punktualna/ niezawodna na swój sposób/ czuła/ słychać jej zimny oddech”. Razem z autorem w „teraz” doświadczamy obiecywanej przez wiarę wieczności. „Usiłuję czytać/ świętego Tomasza z Akwinu/ wciąż wracam do początku/ pierwszej przyczyny/ Poruszyciela”. Czy jednak „wystarczy dni/ aby zrozumieć/ Sens/ niedokończenia/ Summy/ życia?”. To nawiązujące do św. Tomasza pytanie postawione w wierszu „Scholastyka” napędza te strofy, próbujące dociec sensu przeznaczenia. Opisane w tomie spotkania z przeszłości i teraźniejszości, z bardzo sensualnie nakreślonymi obecnymi i nieobecnymi, wydają się podprowadzeniem do ostatecznego spotkania z Bogiem – tajemnicą. Nie ogarniają Go nawet wybitni teologowie, jak z porażającą szczerością stwierdza poeta między wierszami rozdziału „Doktorzy Kościoła mówią”. Nie tylko św. Tomasz z Akwinu, św. Albert, ale i inni mądrzy, jak Mickiewicz, Sarbiewski czy Sęp Szarzyński, których cytuje, próbując znaleźć wsparcie w poszukiwaniach. Ironicznie przywołany w tytule „biedny polski katolik”, czyli człowiek z zasadami, nieustannie musi zmagać się z wyzwaniami, jakie niesie lektura „Życia” Keitha Richardsa. Występujący w tytule muzyk Rolling Stones w tej autobiografii opisał swoje poszarpane życie. Ważne, że pocieszenie niesie poezja, która, jak w wierszu „Szczęście”, pozwala wyrwać z dna strumienia pędzącego czasu „dwa ciepłe kamienie/ dwie drżące godziny”.
Barbara Gruszka-Zych
Janusz Nowak
Biedny polski katolik czyta „Życie” Keitha Richardsa
Biblioteka „Toposu”
Sopot 2017
ss. 87
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Czyli powrót do krainy dzieciństwa. Pytanie tylko, czy udany. I w ogóle możliwy…
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.