Wielokrotnie próbowano już wydawać Biblię w formie komiksu, zwykle z myślą o młodszych odbiorcach. Efekty na ogół nie zachwycały. „Biblia” Serge’a Blocha i Frédérica Boyera okazuje się pomysłem zaskakująco świeżym. Coś na kształt współczesnej Biblii pauperum.
Tytuł „Biblia” jest nieco mylący, ponieważ autorzy dokonali wyboru zaledwie 35 „wielkich opowieści” Starego Testamentu (to ok. 2 proc. zawartości Pisma Świętego). Ich treść zostaje przekazana przez nowoczesne, „bazgrołowate” rysunki Blocha oraz krótkie zdania Boyera o długości SMS-a, które są właściwie parafrazą biblijnych słów. Tego typu eksperymenty ze świętym tekstem mogą budzić niepokój. Przyznam, że momentami nachodziły mnie wątpliwości co do pewnych sformułowań. Ale przyznam również, że niektóre zaskakują trafnością, w zwięzłej formie trafiają w sedno. Jeden przykład: Boyer, wprowadzając do wizji Izajasza, pisze: „Groźne słowa proroka, który widzi to, czego nikt nie chce zobaczyć, i oznajmia to, czego nikt nie chce usłyszeć”. Kapitalna synteza prorockiego losu. Nie wiem, czy autorzy mają w planie podobną edycję Nowego Testamentu. Brakuje jednak bardzo Chrystusa, choć ostatnia część poświęcona Księdze Daniela wyraźnie ku Niemu podprowadza.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Czyli powrót do krainy dzieciństwa. Pytanie tylko, czy udany. I w ogóle możliwy…
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.