Epoka oświecenia to czas niezwykłego w dziejach ludzkości fermentu intelektualnego, który potomni ocenili - i nadal oceniają - w nad wyraz skrajny sposób.
Dla jednych to wiek postępu i rozumu, zapowiadający rewolucję przemysłową, dla drugich: era despotycznych rządów rzekomo oświeconych władców absolutnych, które doprowadziły do wybuchu innej, krwawej – francuskiej - rewolucji.
Ów niezwykły dla naszej cywilizacji i kultury czas, jest głównym bohaterem książki Janusza Ryby, noszącej tytuł „Oświeceniowe tutti frutti. Maskarady – konwersacja – literatura”. W swej najnowszej publikacji profesor Uniwersytetu Śląskiego zajmuje się między innymi kwestiami oświeceniowej architektury, literatury i obyczajowości. W zebranych w tomie szkicach szuka chociażby śladów żywiołu towarzysko-salonowego, czy też przybliża nam postać syna Jana Potockiego, Bernarda.
Ten ostatni, noszący tak naprawdę imiona Andrzej Bernard, a przez swego ojca zwany także Andrichonem, zamieszkiwał urokliwy zameczek „na jednej z wysp, leżących na Jeziorze Góreckim”, zaś w czasie powstania listopadowego wziął - jako kawalerzysta - czynny udział w walkach, za co został zresztą nagrodzony orderem Virtuti Militari.
Po upadku zrywu przeniósł się do Drezna, gdzie jego żona, Klaudyna, zyskała sławę polskiej samarytanki, niosącej pomoc potrzebującym rodakom-emigrantom. Nie zagrzał tam jednak miejsca zbyt długo, gdyż podobnie jak ojciec, miał naturę podróżnika. Zwiedził więc poza Polską i Niemcami: Austrię, Szwajcarię, Belgię, Francję, Włochy i Afrykę Północną. Uchodził także za niebywale oczytanego erudytę, wśród swych znajomych, a tych miał naprawdę niebagatelnych.
Mickiewicz, Liszt, Chopin, Norwid, Balzak, Krasiński, Niemcewicz… - wszyscy oni pojawiają się w tej osobliwej książce-galerii postaci, jaką oddało w nasze ręce Wydawnictwo Uniwersytetu Śląskiego. Ale oprócz wielkich tego świata, możemy też w niej przeczytać o osobach kompletnie nam nieznanych. Ot chociażby o służącym tureckiego pochodzenia, jakiego miał wśród lokajów autor „Pamiętnika znalezionego w Saragossie”.
„Oświeceniowe tutti frutti” z pewnością nie rozwieje wątpliwości, jakie wielu współczesnych ma w stosunku do „epoki rozumu”, pozwala natomiast spojrzeć nam na tamte czasy nieco inaczej.
Autorska tendencja do „ wyszukiwania zjawisk atrakcyjnych, osobliwych, także słabo dotąd przez badaczy rozpoznanych” – jak to sam profesor Ryba określa – powoduje, iż mamy do czynienia z lekturą niebywale przyjemną i lekką w odbiorze, a jednocześnie całkiem treściwą, dlatego też wszystkich miłośników, jak i sceptyków oświecenia gorąco do sięgnięcia po owe ”tutti-frutti” zachęcam.
Już same bon moty a la Voltaire, z otwierającego tom szkicu zapewnić mogą naprawdę niezłą rozrywkę (później równie "pyskaty" był już chyba tylko Groucho Marx), a i dalej - zapewniam Państwa - jest równie zaskakująco i interesująco... *** Janusz Ryba: „Oświeceniowe tutti frutti. Maskarady – konwersacja – literatura”; Wydawnictwo Uniwersytetu Śląskiego; rok wydania 2009; ilość stron: 168.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Czyli powrót do krainy dzieciństwa. Pytanie tylko, czy udany. I w ogóle możliwy…
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.