Sztuka Dalekiego Wschodu rozwijała się w średniowieczu w absolutnej izolacji. Indie i Chiny nie miały praktycznie żadnych kontaktów z Europą.
AUTOR / CC 3.0
Posąg Śiwy znajdujący się w Katmandu
Część Indii opanowali Arabowie. Na wolnej od wpływów islamu części rozwijała się twórczość hinduistyczna. Wprawdzie w XII i XIII wieku islamscy Turcy podbili całe Indie i utworzyli Sułtanat Delhijski, ale zezwalali na budowanie świątyń hinduistycznych. W tym samym czasie w Chinach ukształtował się charakterystyczny typ buddyjskiej pagody.
Kamienne świątynie hinduizmu
Buddyzm, który narodził się w Indiach, praktycznie między VII a IX wiekiem został całkowicie wyparty przez odradzającą się religię hinduistyczną. Wraz ze zdobywcami arabskimi w Indiach pojawił się natomiast islam. Od tego czasu sztuka indyjska rozwija się jakby w dwóch równoległych, niezależnych od siebie nurtach, które nawet mają na siebie niewielki wzajemny wpływ.
Hinduizm to religia istniejąca już w zamierzchłej starożytności. Jej początków należy szukać w hymnach wedyjskich, pochodzących prawdopodobnie z 7 tysiąclecia przed naszą erą. Nieco zapomniana w czasie dynamicznego rozwoju buddyzmu, osiąga swój renesans w czasach panowania dynastii Guptów (320-ok. 550), która zjednoczyła pod swą władzą niemal cały indyjski subkontynent.
AUTOR / CC 2.0
Angkor Wat - świątynia Wisznu w Angkor (Kambodża)
W tym czasie swą ostateczną postać osiąga Purana – zbiór mitów i legend o hinduistycznych bogach. Jednocześnie odżywa kult Brahmy – boga stwórcy, którego cztery ręce symbolizują cztery części wszechświata, Wisznu – boga o dziesięciu wcieleniach (awatarach), którego najważniejszym i najlepszym jest Kriszna oraz potężnego, ascetycznego niszczyciela – Śiwy, który wśród ogarniających cały świat płomieni tańczy kosmiczny taniec zagłady i odnowy. To tylko najważniejsi spośród wielu bogów. Te stare wierzenia stały się podstawą odnowionego średniowiecznego hinduizmu, który kilkaset lat później wyparł poza granice Indii łagodną doktrynę buddyzmu.
Pierwsze świątynie hinduistyczne były – podobnie jak buddyjskie – wykute w skale. Potem jednak, zwłaszcza na południu, przekształca się ona w całkowicie wydobytą ze skały, ale wciąż ją przypominającą kształtem, monolitową świątynię – rzeźbę o bogatych fasadach i szczytach. Liczne przykłady takich świątyń – rzeźb z VII wieku zachowały się w Mahabalipuram. Do najwspanialszych tego typu zabytków należy świątynia Vitthala w Hampi w Widżajanagar.
W świątyniach hinduistycznych zadziwia niesamowita obfitość wątków figuralnych dekoracji rzeźbiarskiej, która w ścisłym związku z monumentalnymi formami architektury uczyniła z tych świątyń swoiste "katedry wschodu". Charakterystyczne, wysoko spiętrzone wieże – sikhara – o łukowatych obrysach w Indiach północnych oraz dominujące nad całością założenia wieżowe bramy – gopura – w Indiach południowych świadczą o tym wymownie.
Romek Koszowski/Agencja GN
Xia'n, Chiny
Wielka Pagoda Dzikiej Gęsi
Rzeźba indyjska utrzymuje wypracowaną już w starożytności zasadę "trójprzegięcia" (tribhanga), co nadaje im egzotyczny urok.
Pod wpływem sztuki Indii rozwijała się twórczość sąsiednich krajów. Wspaniałe świątynie hinduistyczne zachowały się np. w Kambodży. Najlepszym przykładem jest Angkor – poświęcone Wisznu miasto-świątynia w kambodżańskiej dżungli.
Chińska pagoda
W tym czasie w zupełnie odmiennym kierunku rozwija się cywilizacja chińska, która objęła swym wpływem także Koreę i Japonię. Największy rozkwit przeżywa ona za panowania dynastii T’angów (618-907), a potem za panowania Sungów (960-1127) i Sungów Południowych (1127-1252).
Powstaje wówczas charakterystyczny typ świątyni – wysoka pagoda z wieżą, o lekkiej, fantazyjnej sylwetce, zachowująca łączność z otaczającym krajobrazem, unikająca form monumentalnych.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.
Trend ten rozpoczął się po agresji Kremla na Ukrainę. A w USA...