Wiara rodzi się z tego, co się słyszy. Ale może i z tego, co się widzi? Zbyt nachalne opowiadanie o Panu Bogu daje odwrotny skutek od zamierzonego. To samo może dotyczyć malarzy, ale tacy zazwyczaj są równie skuteczni w swojej ”ewangelizacji” co jazgotliwa dewotka. Na pewno nie był taki Caspar David Friedrich.

Zimowy krajobraz - obraz z 1811 roku.Atmosfera niby podobna, też wieje chłodem, ale uważny obserwator dostrzeże leżące na śniegu kule. Porzucił je człowiek, zapewne uzdrowiony nagle wskutek odczucia obecności Boga. Siedzi teraz, opierając się plecami o kamień, i patrzy na krzyż, który słabo odbija się na tle choiny. We mgle majaczy zarys kościoła, do którego prawdopodobnie zmierzał chromy wędrowiec. Jak zwykle w obrazach Friedricha, człowiek jest słabo dostrzegalny w otoczeniu niegościnnej i surowej natury, ale tym bardziej krzyż w kępie drzew wydaje się jedyną rzeczą, przy której powinien schronić się człowiek.
Możliwe są rozmaite interpretacje. Wydaje się jednak, że kluczem do pojmowania malarstwa Friedricha są jego własne słowa: ”Kiedy pobożny człowiek modli się bez słów - Bóg słyszy go; podobnie kiedy wrażliwy malarz maluje - wrażliwy człowiek rozpoznaje go i rozumie”.
Caspar David Friedrich (1775-1840) był najwybitniejszym malarzem niemieckiego romantyzmu. Doświadczany przez życie, zachował głęboką religijność, która przebija z jego dzieł, podobnie jak ogromna wrażliwość na potęgę natury.
Artykuły z poszczególnych działów serwisu KULTURA:
FilmLiteraturaMuzykaSztukaZjawiska kulturowe i społeczneSylwetki