Do pewnego czasu świat Haliny Kamińskiej zamykał się w morskich muszlach albo pochłaniało go krwiste oko cyklonu. Prawdziwą wolność znalazła dopiero w pozłacanym tle na lipowej bądź olchowej desce.
Niejeden psycholog zgodzi się, że kolor farby, używanej przez malarza, obrazuje stan jego ducha. Co więc przeżywa artysta, który robi farbę z kurzych żółtek i białego wina?
Halina Kamińska przerabiała całą paletę kolorów. Najpierw było barwnie jak na obrazku pierwszoklasistki, później przyszła pora na piekielną czerwień, szarość i czerń. Po ciemnościach były zieleń i błękit, a obecnie nie boi się używać wszystkich kolorów po trochu. Pewnie dlatego, że stała się mocna.
Zaczęło się jesienią
Halina Kamińska jest malarką mieszkającą w Kutnie. Swoje prace wystawiała i w Polsce, i za granicą (najczęściej w Niemczech). Przez wiele lat była nauczycielką zajęć plastycznych w Liceum im. Jana Kasprowicza oraz metodykiem plastyki przy Kuratorium Oświaty w dawnym województwie płockim. Obecnie jest na emeryturze, ale odpoczywać nie zamierza. Do twórczej pracy mobilizuje ją rodzina: mąż Antoni, znany rzeźbiarz, syn Sławek, który występuje w Artystycznym Reprezentacyjnym Zespole Wojska Polskiego, synowa Gabriela, solistka Opery Kameralnej w Warszawie, i ukochany wnuczek Patryk.
Pierwszym dziełem Haliny Kamińskiej, które wzbudziło czyjś zachwyt, była „Jesień”. Artystka chodziła wtedy do piątej klasy szkoły podstawowej, a drzemiący talent dostrzegła nauczycielka, która i tak do końca nie mogła uwierzyć, że to, co widzi, namalowała ręka dziecka. Zanim Halina Kamińska zdecydowała się na Wydział Sztuk Pięknych na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu, ukończyła liceum pedagogiczne, po którym rozpoczęła pracę w szkole.
Twórczość malarki kształtowała się w latach 70. ub. wieku i cechowały ją kolorystyczne podejście do obrazu oraz poetycka metafora. Czerpała z życia rodzinnego i politycznego, problemów niewielkiego miasteczka. Przede wszystkim jednak z własnego przeżywania otaczającego ją świata. Był okres, kiedy malowała muszle i perły jako wyraz czegoś duchowego i trwałego. W jej twórczości wiele jest poszukiwania, tęsknoty za ładem, spokojem, harmonią. Niektóre dzieła mają coś i z utopii, i z raju. Skąd takie odniesienia?
„Śmiem twierdzić, że wszystko to, co robiłam i robię, to jest mój życiorys, podany w określonej kompozycji barwnej, w symbolach i wiadomych mi znakach. Po prostu każdy ten znak w moim malarstwie mogę zinterpretować” - mówiła w wywiadzie dla „Kuriera Niebieskiego”. „Tak, jak życie i upływa pewnymi etapami, tak też i w mojej twórczości pojawiają się cykle obrazów dotyczące przemiany duchowej i otaczającej mnie rzeczywistości. Bardzo silnie zaznaczył się w mojej świadomości rok 80. Żyłam problemami przemian, zachodzących w naszej Ojczyźnie”.
Czerwone oko cyklonu
Pochmurnego 13 grudnia 1981 r. na ulice Kutna wyjechały samochody wojskowe i milicja. Kolory odparowały jak woda i pozostała tylko szarość. Pięć dni po wprowadzeniu stanu wojennego w pracowni Kamińskiej powstał obraz „Czarny anioł”. Przedstawiał trupią czaszkę, która ogarnęła świat. Później był „Przepływ”, jako wyraz wściekłości na ideologię komunistyczną. Snujące się oko cyklonu – w kolorach czerwieni – miało przeminąć, odejść raz na zawsze.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.
Trend ten rozpoczął się po agresji Kremla na Ukrainę. A w USA...