W milczeniu
Pragnę żyć i mieszkać w spokoju.
Spraw, by marzenia się me ziściły.
Nie każ mi modlić się za mych wrogów,
bo to jest ponad moje siły.
Nie zmienię świata w pojedynkę.
Już się poddałam. Co zrobić? Nie wiem.
Klęczę przed Tobą, a Ty milczysz.
W milczeniu cierpiąc na krzyża drzewie...
Tylko
Choć dwoję się i troję...
wcale z miejsca nie ruszam.
A przecież pragnie tego
i ciało me, i dusza.
Mimo, że jestem sobą
niesmak zostaje w ustach.
Wciąż do połowy pełna...
a od połowy pusta.
Wolnością zachłyśnięta,
zbieram resztki rozsądku.
Miałam być solą ziemi...
Jestem tylko w porządku.
Ciąg dalszy
Siądę wygodnie
w swoim fotelu.
Wstecz nie popatrzę,
ale do przodu.
Pobujam się w nim
wprost do wieczności.
Z nadzieją w sercu
zasnę i Bogu.
A kiedy będę
po drugiej stronie...
Dam Wam znać Drodzy,
że to nie koniec.