Była piękna i to piękno dotyczyło nie tylko jej aparycji. Portretujący ją wybitni artyści mówili, że otacza ją aura jakiejś siły duchowej. Posiadała dwa geniusze – sztuki aktorskiej i charakteru.
Moja droga Andziu, mówię Ci, że prawdziwa religia, z której wypływa moralność, która koi umysł, wznosi ducha i zbolałym duszom niesie pociechę, jest jedyną słuszną religią, ale jest zbyt wielka, zbyt trudna dla dzisiejszych wypaczonych, znerwicowanych czy zdegenerowanych umysłów. Więc szukają czegoś wygodniejszego i sami, dla lepszego samopoczucia, kreują różne potwory – tak Helena Modrzejewska przestrzegała swoją przyjaciółkę przed niebezpieczeństwami spirytyzmu.
Pisała: „Ludzkość nie może żyć bez wiary – więc czemu nie oddać się wierze Chrystusowej, która jest najwspanialszą religią świata. Cóż piękniejszego niż »Miłuj bliźniego swego jak siebie samego»? W tych słowach zawiera się cały świat miłości, przebaczenia, odrzucenia zemsty i zła, litość dla biedniejszych i pragnienie doskonałości. Mnie wystarczy szczerze i z oddaniem mówić Ojcze nasz, aby znaleźć siłę do dalszego życia”.
Nie potrafiła zagrać zła
Nie zamierzam pisać hagiografii największej polskiej aktorki. Chcę powiedzieć coś, czego się raczej nie zauważa. Coś, co na postać Modrzejewskiej rzuca więcej światła niż rozważania, kto był jej ojcem i na ile formalny był jej pierwszy związek z Gustawem Sinnmayerem/Zimajerem, który pojawił się jako mentor i pierwszy promotor jej urody i talentu. Helena miała z nim dwoje dzieci, Rudolfa i Marylkę, która zmarła we wczesnym dzieciństwie.
Jako dwudziestopięcioletnia kobieta rozstała się z nim w okolicznościach, których nie ujawniała, zamykając ten bolesny okres życia. W 1868 roku Helena Modrzejewska wyszła za mąż za hrabiego Karola Chłapowskiego. Był to niewątpliwie skuteczny krok na drodze do jej towarzyskiej rehabilitacji. Ale odmiennie niż to było w podobnych wypadkach, Helena z aktorstwem nie zerwała. Co więcej, jej mąż wcale jej do tego nie zachęcał. Głęboko religijny, był jednocześnie miłośnikiem teatru i szanował artystyczne powołanie swojej żony.
Ktoś policzył, że zagrała aż 256 ról. Zasłynęła głównie z kreacji szekspirowskich. Status gwiazdy osiągnęła najpierw na ziemiach polskich z Warszawą na czele, potem w Stanach Zjednoczonych i w Europie Zachodniej. Podziwiali jej kunszt najwytrawniejsi recenzenci, publiczność ją uwielbiała. Pewien krytyk zauważył, że choć nie odznacza się namiętnym ogniem, ma za to niezrównaną elegancję i urok. Nie chodzi jej o zmysły, ale o serce, nie zniewala, ale porusza. Ktoś inny „wytknął” jej to, że nie może zagrać zła. Od najsławniejszych gwiazd różniła się tym, że nie była zaplątana w skandale obyczajowe.
Kościół napełniony aniołami
Ukształtowała ją kultura polska, tradycyjna i katolicka. Naukę pobierała najpierw na pensji, potem u krakowskich sióstr prezentek. Urzekały ją sacrum i obrzędowość. Przez całe życie zachowywała polskie zwyczaje świąteczne. Nie ukrywała, jak bardzo zauroczyła ją świętość życia Maryi. Matkę Bożą, która była dla niej ideałem kobiecości, czciła nie tylko prywatnie, ale i w publicznych wypowiedziach. W swoich pamiętnikach pisanych pod koniec życia Helena Modrzejewska wspomina, że od najmłodszych lat lubiła przebywać w kościele.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.
Trend ten rozpoczął się po agresji Kremla na Ukrainę. A w USA...