Teatr parafialny z Bielska-Białej-Komorowic uczy i bawi; rozwija dykcję i wiarę w siebie. W ciągu pięciu lat działania zbratał i pomógł odnaleźć Boga i swoje miejsce w życiu setce młodych ludzi.
Fryzury i charakteryzacja zajmują ostatnie dwie godziny przed spektaklem. Odrobina pudru, żeby twarz nie błyszczała, trochę kredki do powiek, dla kogoś lokówka i lakier, dla innych prostownica do włosów. Niewielkimi środkami można stworzyć postać, która nie powstydzi się reflektorów. Ich montaż i obsługa, to także dzieło członków zespołu. Podobnie, jak dobór muzyki ilustrującej przedstawienie i wypełniającej przerwy między aktami. Pozostaje jeszcze znaleźć suflerów. Najpierw był tylko jeden, ostatnio „Memento” postarało się o dwóch podpowiadaczy tekstu – na wypadek, gdyby ktoś zapomniał słowa.
Wieczory z „Memento”
Przedstawienia odbywają się w niedzielne wieczory. Aula domu parafialnego wypełniona po brzegi. Przed sceną ustawia się krzesła ze wszystkich pomieszczeń parafialnych. Zazwyczaj nie starcza ich dla wszystkich i część widowni i tak musi stać za krzesłami i w wejściu na salę. Widowisko trwa około dwóch godzin, czasem trochę dłużej. Czas jednak biegnie niepostrzeżenie. Publiczność żywo reaguje: wzdycha, zanosi się śmiechem, milknie w zamyśleniu, zamiera, wreszcie bije oklaski. Są na widowni rodzice, dziadkowie i rodzeństwo młodych aktorów, nauczyciele, koledzy, miejscowi i przyjezdni, dzieci i osoby starsze. Sztuka znosi bariery, skraca dystans, brata ludzi z sobą, mądrze wypełnia czas i zbliża ludzi do Kościoła: zwłaszcza młodych, o których inni wolą mówić, że są w trudnym wieku i spokojnie umywszy ręce, nic dla nich nie zrobić.
***
Szkoła wspólnoty - sonda:
Monika, III klasa technikum: Jestem w „Memento” od początku. Grałam w niemal każdym przedstawieniu. Od pewnego czasu zajmuję się strojami i charakteryzacją. Każdy z aktorów musi „przejść” przez moje ręce, nim wyjdzie na scenę. To szkoła odpowiedzialności. „Memento” wiele nowego wniosło w moje życie. Także i to, że zaczęłam chodzić do kościoła...
Sabina, I klasa technikum: Ksiądz Jacek zwerbował mnie do „Memento” podczas odwiedzin kolędowych. Wcześniej mój starszy brat przygotowywał muzykę do spektakli. Gram. Oprócz tego odpowiadam za fryzury aktorów. „Memento” nauczyło mnie wiary w siebie. Umiem rozmawiać z ludźmi, jestem na nich bardziej otwarta. Mam więcej przyjaciół.
Szymon, II klasa technikum: Na mojej głowie jest dekoracja. Mam okazję spełnić swoje pasję i zamiłowanie do majsterkowania, wyniesione z domu. Wielu rzeczy nauczyłem się od mojego taty. Pomagają mi uzdolnione plastycznie koleżanki. Przez kilka miesięcy chodzę z kartką i ołówkiem, szkicuję sceny, rozstaw rekwizytów. To wymaga sporo pracy i cierpliwości, ale efekt końcowy naszych wysiłków przynosi satysfakcję.
Łukasz, III klasa technikum: Ksiądz Jacek namówił mnie do występu, kiedy rozchorował się jeden z aktorów. To zastępstwo jednak mnie wciągnęło. W każdym razie na tyle, że w przyszłym roku, po zdaniu matury, mam zamiar zdawać do szkoły teatralnej. „Memento” ćwiczy pamięć. To pomaga w nauce. I w wyborze drogi życiowej... chyba też.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.
Trend ten rozpoczął się po agresji Kremla na Ukrainę. A w USA...