Budowa tego pięknego instrumentu wiązała się z osobistą tragedią jego twórcy. Warto o tym wspomnieć gdy będziemy słuchać muzyki organowej w olkuskiej farze. A posłuchać warto! Olkuski instrument jest najstarszym zachowanym w Polsce, w którym oryginalny pozostał nie tylko prospekt (czyli obudowa), ale także mechanizm. W Olkuszu możemy więc wysłuchać muzyki takiej, jaką słyszeli ludzie na początku XVII wieku.
Próżno by szukać informacji o olkuskich organach na stronach internetowych, choć można poczytać o dziesiątkach innych, mniej cennych instrumentów. Tymczasem znawca zagadnienia, Jerzy Erdman, autor wielu książek poświęconych historii muzyki organowej wymienia organy z Olkusza jako najstarsze zachowane w Polsce.
W polskich kościołach organy budowano prawdopodobnie już w XII wieku. Wincenty Kadłubek w swej kronice wspomina o takim instrumencie na dworze Kazimierza Sprawiedliwego i w klasztorze cystersów w Trzebnicy. W następnych stuleciach organów było znacznie więcej. Nie zachowały się jednak żadne starsze od pochodzącego z 1612 roku instrumentu z olkuskiej fary. Co więcej, o ile np. piękne organy oliwskie mają współczesny, dwudziestowieczny mechanizm, to w Olkuszu zachował się oryginalny, a także większość z 1776 siedemnastowiecznych piszczałek.
Tragedia mistrza Hummla Olkusz w XVI i na początku XVII wieku był bardzo bogatym miastem. Źródłem dobrobytu mieszkańców były bogate złoża srebra. O zamożności mieszczan krążyły legendy. Mawiano nawet, że olkuszanie usypiają dzieci w kołyskach wykonanych ze srebra.
Wielką ambicją władz Olkusza było wówczas dorównanie położonemu nieopodal Krakowowi. Kiedy więc w 1611 roku miejscy rajcy podjęli decyzję o budowie nowych organów, wykonawcy instrumentu szukano właśnie w podwawelskim grodzie. Wybór padł na Niemca Hansa Hummla z Norymbergi, który od kilku lat mieszkał i budował organy w Krakowie.
Kiedy budowa zbliżała się do końca doszło do tragedii. Jedyny syn Hummla, który pomagał ojcu w pracy, spadł z rusztowania. Pochowano go w podziemiach kościoła. Wstrząśnięty mistrz natychmiast wyjechał z Olkusza. Budował potem jeszcze instrumenty w wielu miastach, ale straszne wspomnienie zapewne nie dawało mu spokoju. Osiemnaście lat po śmierci syna popełnił samobójstwo. Skoczył z rusztowania budowanych przez siebie organów w Lewoczy (obecnie na Słowacji)...
Tylko renesans i barok Organy w Olkuszu skończył budować najwybitniejszy ówczesny polski organomistrz, Jerzy Nitrowski, twórca m.in. organów w kościele Mariackim w Krakowie i kościele Mariackim w Gdańsku.
W XVII wieku Olkusz podupadł. Złoża srebra się skończyły i mieszczanie byli coraz biedniejsi. Paradoksalnie to zapewne ocaliło olkuskie organy. Na ogół bowiem instrumenty modernizowano tak, by można na nich było grać muzykę zgodną z duchem epoki. Olkuszanie nie mieli jednak pieniędzy na kosztowną modernizację. Dzięki temu organy w kościele św. Andrzeja zachowały się w niemal nie zmienionym stanie.
Obecnie instrument posiada dwa manuały (klawiatury ręczne), pedał (klawiaturę nożną), 31 głosów i 1776 piszczałek. Te głosy, które uległy przeróbce, zostały wiernie zrekonstruowane według zachowanych wzorów. Remont instrumentu zakończono w 1992 roku. Aby uzyskać jak najwierniejsze brzmienie zdecydowano się na strojenie organów w obowiązującym w połowie XVII wieku tzw. stroju nierównomiernie temperowanym. Dlatego na olkuskim instrumencie można wykonywać tylko muzykę renesansową i wczesnobarokową. Dzięki temu w kościele św. Andrzeja muzyka dawna brzmi szczególnie pięknie. Słuchając jej mamy wrażenie jakbyśmy się za sprawą jakiegoś wehikułu czasu przenieśli niemal czterysta lat w przeszłość...