Nie zelżała moja miłość

O postaciach ze swoich obrazów mówi: „moje kulfony”. Pędzelkiem nie cyzeluje detali, nie skupia się na formie. Malarstwo Grażyny Szczurek-Tylki nie ma szokować ani przynosić zysków. Ma rozmawiać z drugim. O Bogu.

Schody czy kaplica?

Do dziś bacznie obserwuje otoczenie. Dostrzega, jak wiele elementów miejskiego krajobrazu powstaje w pośpiechu. – Brakuje w tym harmonii. Czy ktoś zanim zaprojektuje ulicę czy choćby własną posesję, myśli, żeby pomodlić się do Ducha Świętego? – podpowiada.

Jej dom jest pełen barw. Nie ma tu industrialnej szaro-białej mody czy ikeowskich rozwiązań. Wszystko, od kosza na śmieci po skrzynkę na listy, nosi ślady artystycznej ręki. Nawet schody na piętro otrzymały drugą funkcję – to kaplica. Można tu przysiąść u stóp figurki Niepokalanej i pomodlić się. Gospodyni wielekroć robiła to z sublokatorami, gdy długie rozmowy na schodach przechodziły w modlitwę. Niektórzy z nich są namalowani na ścianie nośnej tej dziwnej kaplicy. – Są niepodobni do siebie, wiem, ale tak ich zapamiętałam – uprzedza i wymienia imiona.

Przepych w kościołach raził ją przez całe lata. Miała mieszane uczucia: po co ładować w to tyle pieniędzy? Aż trafiła do Rzymu, gdzie w zdumienie wprawiła ją bazylika św. Piotra. Jeszcze kolejnego dnia o czwartej rano, na kempingu, kontemplowała jej piękno i przeżytą w niej chwilę adoracji. – Ta bazylika jest tak piękna, bo ci, którzy Boga kochają, oddali Mu hołd przez swoją sztukę – mówi i nawiązuje do „Listu św. Jana Pawła II do artystów”, w którym papież podpowiada im, by sztuką budzili w odbiorcach tęsknotę za Bogiem oraz motywowali do dobra.

Odkąd to zrozumiała, zaczęła bronić wystawnych świątyń, jak na przykład ta w Licheniu. – Zmądrzałam przez to doświadczenie. Człowiek może tak kochać Boga, że jest w stanie oddać Mu najdroższe rzeczy. Nie można nikogo krytykować za to, że pragnie pięknie wystroić Jego świątynię.

Kilka kropel krwi

Raz zapragnęła namalować Boga Ojca i… nie wyszło z tego arcydzieło. A jednak po skończeniu obrazu i ustawieniu go na sztaludze doznała głębokiego wzruszenia. – Panie Boże, Ty mnie stworzyłeś, Ty mi dałeś talent, Ty mi pozwoliłeś siebie namalować… – wspomina modlitwę, jaka wtedy wyrwała się z jej serca. – Jesteś po prostu niesamowity… Jestem Tobą oczarowana, zszokowana Twoim jestestwem, Twoim „Jestem”.

Swym talentem chce rozmawiać przede wszystkim z Bogiem. – On nam go dał, żebyśmy go rozdawali i pokazywali przez to, jak kochamy. Wielu artystów maluje na swoją chwałę. Szukają nowych stylów, kontrowersyjnych tematów, chcą szokować. Dlaczego? Bo chcą być aktorami, chcą tej chwały dla siebie. To błąd.

Malarka rozumie, że sztuką można ranić na wiele sposobów. I jej się to zdarzyło – dość krwawy obraz wizualizujący jej wypadek komunikacyjny zobaczyła niechcący pewna kilkulatka. – Po latach dowiedziałam się, jak strasznie to przeżyła. Choć nie było w tym mojej winy, to jednak zabrakło mi przygotowania psychologicznego, bym mogła przewidzieć takie konsekwencje. Ze sztuką naprawdę trzeba bardzo uważać.

Po drabinie

Pędzla nie miała w ręku kilka miesięcy. – Uczciwie powiem: nie jest łatwo o natchnienie. Czasem czekam na nie rok, ale wiem, że ono jest potrzebne, by wyszło coś dobrego, prawdziwego.

Poza tym każdy akt twórczy to ogromny wysiłek. Kiedyś była bardziej produktywna. – Mimo wszystko starość to najlepsze, co Pan Bóg ludziom wymyślił – uśmiecha się emerytka. – Bo człowiek gaśnie i wycofuje się z tego, za czym tak gonił. Jaka to satysfakcja zrozumieć, że mogę na wszystko poczekać, nawet na natchnienie.

Ale znów chodzi jej coś po głowie – drabina Jakubowa z Księgi Rodzaju. Wie, że zanim zacznie wyobrażać sobie aniołów na szczeblach do nieba, musi rozpocząć od modlitwy, i to długiej. Będzie adorować Najświętszy Sakrament, w ciszy. – Tylko z takim podejściem warto tworzyć.

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Więcej nowości