Karol May wiódł niezwykle burzliwe życie. Zaczynał jako drobny oszust i złodziej, który nawet po zdobyciu fortuny i popularności, nadal lubował się w plagiatach i mistyfikacjach.
Sprawiedliwego i odważnego Winnetou znamy wszyscy. Ten najszlachetniejszy z Indian to chodzący człowiek-ideał, który ratując tonącą w rzece dziewczynkę, stoczy o jej życie zwycięską walkę z tygrysem i dwoma krokodylami. Kim jednak był twórca przygód tego dzielnego wodza Apaczów Mescalero?
Karol May urodził się w 1842 roku w Ernstthal – miejscowości leżącej na dzisiejszym pograniczu czesko-niemieckim. Do piątego roku życia był niewidomy i dopiero skomplikowana operacja przywróciła mu wzrok.
Niektórzy badacze literatury przypuszczają, że niezwykła wyobraźnia Karola Maya rozwinęła się właśnie wtedy. Inni przypominają fakt, iż jako nastolatek naczytał się nieprzebranej ilości brukowych powieścideł o zamurowanych żywcem zakonnicach i dzielnych rabusiach. Miało mieć to wpływ, nie tylko na jego twórczość, ale i na życie. Wszak sam – po tym, jak nie udało mu się zostać nauczycielem – stał się złodziejem i oszustem podającym, się za lekarzy, policjantów, a nawet za… syna księcia von Waldenburg.
W młodości nieustannie przebywał w więzieniach i aresztach - nawet wtedy, gdy pracował już jako redaktor w wydawnictwach i publikował pierwsze teksty. Jako twórca także nie zawsze postępował szczególnie uczciwie.
Dziś mamy do dyspozycji nie tylko książki Karola Maya, ale także ich ekranizacje. W Polsce dystrybutorem filmów o przygodach Winnetou jest mtj.pl Zdarzało się, że wplatał w swój tekst fragmenty żywcem przepisane z dzieł innych podróżników, czy też powtarzał sceny i dialogi z własnych, wcześniej wydanych publikacji. Wkrótce „zemściło się to na nim”… Gdy tylko zaczął osiągać sukcesy, jako autor poczytnych, przygodowych powieści dla młodzieży, pojawili się podszywający pod niego twórcy, publikujący swe utwory nie jako Karl, tylko jako Carl May. Często też pozywano go i oskarżano przed sądem o plagiaty.
W wywiadach pozował na bohaterskiego podróżnika z doktoratem, który osobiście znał Winnetou - ten miał rzekomo umierać na jego rękach. Nad biurkiem w jego gabinecie wisiała srebrna strzelba słynnego wodza, zaś - jak sam zapewniał - poza Dzikim Zachodem, odwiedził także Chiny i Arabię. Również wszystkie powieściowe wydarzenia miały być faktami z jego barwnego życia. Prawda jest taka, że była to tylko i wyłącznie fikcja. Autorska kreacja...
W pierwszą podróż po krajach Orientu May udał się mając 57 lat. Ta okazała się dla pisarza-domatora wielkim i męczącym rozczarowaniem. Na Dzikim Zachodzie znalazł się dopiero w 1908 roku. Indianie, których wówczas spotkał, przygnębili go. Żyli w zamkniętych rezerwatach w nędzy i ubóstwie, rozpaczliwie żebrząc o jałmużnę. Ów obraz nijak miał się do obrazu dzielnych i wolnych czerwonoskórych z jego powieści.
Karol May zmarł w 1912 roku. Za życia nie dawali mu spokoju krytycy literaccy, którzy atakowali go, za marny – ich zdaniem – poziom jego publikacji. Po śmierci zaś zaczęli jego dzieła wykorzystywać do swoich celów naziści. May miał być ulubionym pisarzem Hitlera, który być może fascynował się mayowską koncepcją powstania nowej rasy germańsko-indiańskiej...
Abstrahując jednak od wszystkich tych dziwactw i zawirowań wokół osoby Karola Maya, warto przypomnieć słowa, które przed laty znalazły się na łamach „Augsburger Postzeitung”: May swoimi książkami upiększył czytelnikom „niejedną godzinę i rozwinął ich młodzieńczą fantazję” – pisali niemieccy dziennikarze.
Baśń była dla niego najwyższą formą sztuki, zaś wszystkie pościgi, pojedynki, zdrady, porwania, czy ukryte skarby, złożyły się na swoistą „ideologię przygody”, którą udało mu się stworzyć, na tle zachwycających pustynnych i preriowych krajobrazów. To głównie dzięki temu przeszedł do historii literatury, a nie dzięki skandalom związanym z jego życiem. Te ostatnie mogły być co najwyżej osobliwą formą dodatkowej reklamy...
Tekst powstał na podstawie książki „Karol May - anatomia sukcesu : życie - twórczość – recepcja”. Autorzy: Norbert Honsza i Wojciech Kunicki. Wydawnictwo: Śląsk, 1986 r.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.
Trend ten rozpoczął się po agresji Kremla na Ukrainę. A w USA...