„Wszystko dla mojej matki” Małgorzaty Imielskiej to film, który boli.
Opowiada o sprawach, o których wolimy nie słyszeć i od których odwracamy wzrok, tak jak robi to jedna z drugoplanowych bohaterek filmu. Reżyserka już wcześniej poruszyła podobny temat – w zrealizowanym ponad 20 lat temu dokumencie „Bachor” o adoptowanej w wieku trzech lat dziewczynce, którą rodzice adopcyjni oddali do placówki opiekuńczej.
Bohaterka obrazu „Wszystko o mojej matce” ma 17 lat. Do zakładu poprawczego trafiła, jak sama przyznaje, z powodu wielokrotnych ucieczek z domu dziecka i drobnych kradzieży. Nie wiemy dokładnie, dlaczego została odebrana matce. Z domu dziecka uciekała, ponieważ pragnęła wrócić do rodzinnego domu. W zakładzie poprawczym pieczołowicie przechowuje jedyną pamiątkę, jaka pozostała jej z dzieciństwa – nagranie wideo z radosnej zabawy z matką. Teraz żyje myślą, by odnaleźć ją za wszelką cenę. Trenuje biegi, osiąga znakomite wyniki i ma szansę na miejsce w młodzieżowej kadrze. Wierzy, że swoimi sportowymi osiągnięciami może zwrócić uwagę matki.
Film nie ukrywa, że realia życia w zakładzie poprawczym bywają czasem brutalne, nie zobaczymy jednak epatowania scenami przemocy. Także pracownicy nie są, jak często widzimy w filmach na podobny temat, oprawcami niewinnych wychowanek. Przykładem są chociażby trener Oli i pani psycholog. Wątpliwości budzi natomiast użycie wyrazistych środków w wątku związanym z pobytem Oli w rodzinie zastępczej. Wydaje się, że reżyserka nie docenia inteligencji i wrażliwości widza.
Po premierze filmu pojawiły się głosy, że to kolejna produkcja przedstawiająca „przeczerniony” obraz rzeczywistości. Problem w tym, że taki świat istnieje nie tylko na ekranie, chociaż w naszych filmach fabularnych przedstawiany jest raczej rzadko. Reżyserka w swoim obrazie zwraca uwagę, że choć być może system – w tym wypadku chodzi o resocjalizację – nie jest doskonały, to jednak najważniejsi są ludzie, którzy działając w jego ramach, mają pomagać tzw. trudnej młodzieży, z różnych powodów trafiającej do zakładów poprawczych. W jednym z nich znalazła się bohaterka filmu, która mimo tragicznych przeżyć dzięki sile charakteru nie poddaje się. Zaskakujący epilog filmu z pewnością niesie nadzieję nie tylko bohaterce, ale i widzowi.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
To przejmująca ekspozycja pokazująca polską rzeczywistość ostatniego etapu PRL.
Zofia Kossak w czasie wojny ratowała Żydów. Dzisiaj nazywają ją katolicką antysemitką.
Opactwo tynieckie, założone w połowie XI wieku, było świadkiem burzliwych dziejów Polski.
Propozycja naszego rektora, by pojechać na taki koncert, była wyjątkowa!
- Nie maluję wojny i agresji - mówi ukraińska artystka, Victoria Dubovyk. Zobacz jej dzieła.
W sobotę rusza we Wrocławiu 24. Festiwal Kultury Żydowskiej "Simcha". Potrwa do 5 sierpnia.