Komunizm, Stasi, inwigilacja, NRD … – czy to są tematy na oscarowy film?
Co zaskakujące, okazuje się, że tak, czego dowodzi nagrodzone w 2006 roku statuetką Akademii „Życie na podsłuchu”, napisane i wyreżyserowane przez Floriana Henckela von Donnersmarcka.
Ciekawy był to okres w niemieckim kinie. Czas rozliczeń i powracania do historii. W 2003 roku przebojem okazał się być przecież „Good Bye Lenin!”, który w całej Europie Wschodniej wywołał (wpisał się w?) falę tzw. ostalgii. Rok później na ekrany trafił „Upadek” z pamiętna rolą Bruno Ganza, wcielającego się w Adolfa Hitlera. I w końcu Oscar dla „Życia na podsłuchu” – filmu o esbeku, w którym budzi się sumienie. A przecież grany przez Ulricha Mühe oficer był funkcjonariuszem doskonałym. Bezlitosnym, posłusznym, ślepo i bezrefleksyjnie wykonującym rozkazy przełożonych. Do czasu.
Oto bowiem otrzymuje zlecenie śledzenia i podsłuchiwania pewnego znanego artysty (gra go Sebastian Koch), którego enerdowska służba bezpieczeństwa zaczyna podejrzewać o prozachodnie sympatie. Mężczyzna ten związany jest z piękną aktorką (Martina Gedeck), w której nasz tajniak się zakochuje. I być może to właśnie miłość do niej jest impulsem sprawiającym, iż zaczynają zachodzić w jego postawie, zachowaniu i myśleniu, nieoczekiwane zmiany. A może to jednak kontakt ze sztuką jest ich powodem? Podsłuchiwani są wszak ludźmi teatru i im dłużej podsłuchujący ich agent styka się z tą tematyką, tym bardziej zaczyna go ona wciągać.
Ba, w pewnym momencie sam zaczyna nawet pisać swój „scenariusz”, następnie zaś przedstawia przełożonym sfingowane, wymyślone przez siebie, zapisy rzekomych rozmów inwigilowanej pary. Oczywiście są to „dialogi”, które stawiają ich w dużo lepszym świetle.
Minimalizm, oszczędność, asceza. Tak nakręcony jest ten film. A jednak emocje sięgają zenitu, bo przecież wciąż zastanawiamy się, kiedy oszustwo bohatera wyjdzie na jaw? Jako profesjonalnie wyszkolony esbek niby świetnie potrafi się maskować. Nieustannie zachowywać pokerową twarz. A jednak podświadomie czujemy, że coś tu się zaraz wydarzy…
Sporo będzie się też działo za całą żelazną kurtyną. Pytanie tylko, dlaczego właśnie teraz? Jak to jest, że przez dekady totalitarny system zdaje się być „niezwyciężalny”. Ludzie bierni, bądź wierni, a w pewnym momencie jednak coś zaczyna pękać. Zaczyna wiać wiatr zmian. „Wind of Change”, jak śpiewała krótko potem grupa Scorpions.
Także o tym jest ten film. Jeden z najciekawszych i najważniejszych obrazów początku XXI wieku. On-line można go oglądać na platformie Cineman.pl
*
Tekst z cyklu Filmy wszech czasów
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.
Trend ten rozpoczął się po agresji Kremla na Ukrainę. A w USA...