„Wyrok na niewinnych” zyskał w mediach opinię „jednego z najbardziej kontrowersyjnych tytułów roku…”.
Filmów otwarcie popierających aborcję powstało już wiele, a mniej lub bardziej zakamuflowana proaborcyjna propaganda stała się stałym elementem medialnych przekazów. Przeciwnik aborcji jest najczęściej katolickim lub ewangelikalnym fanatykiem, zwolennikiem patriarchatu w najgorszej postaci i wrogiem kobiet walczących o licencję na zabijanie nienarodzonych dzieci.
„Wyrok na niewinnych” zyskał w mediach opinię „jednego z najbardziej kontrowersyjnych tytułów roku…”. Powodem był temat, za który zabrali się "niewłaściwi" ludzie, czyli konserwatyści, a nawet gorzej, bo znani ze swoich antyaborcyjnych przekonań chrześcijanie.
Film opowiada, jak kłamali ludzie, kłamały media i jak manipulowano sędziami, by przepchnąć prawo do aborcji. Przeprowadzono ogromną kampanię, przekonując, że akceptacja aborcji jest symbolem postępu. Fabrykowano dane statystyczne w oparciu o fikcyjne sondaże. I tak informowano na przykład media, że na 100 tysięcy nielegalnych aborcji umiera 10 tysięcy kobiet. Najbardziej dostało, się Kościołowi katolickiemu jako ośrodkowi wstecznictwa ograniczającemu wolność wyboru. W mediach praktycznie nie zaistniały informacje o naukowych dowodach, że ludzkie życie zaczyna się od chwili poczęcia.
Walkę o życie nienarodzonych obserwujemy z punktu widzenia osoby, która z czasem zmieniła poglądy w sprawie aborcji. Jest to dr Bernard Nathanson, późniejszy autor głośnego antyaborcyjnego filmu „Niemy krzyk”, który wiele lat później przyjął chrzest w Kościele katolickim. Wcześniej był zagorzałym zwolennikiem aborcji, a jego działania w dużej mierze przyczyniły się do jej legalizacji.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.
Trend ten rozpoczął się po agresji Kremla na Ukrainę. A w USA...