Posłańcy z lepszego świata
Sznurkowi posłańcy mają swoje szczególne miejsce w rodzinie państwa Jarczyków Agnieszka Napiórkowska/GN

Posłańcy z lepszego świata

Brak komentarzy: 0

Łowicki Gość Niedzielny

GOSC.PL

publikacja 16.12.2010 06:20

Tuż przed Bożym Narodzeniem w supermarketach, kwiaciarniach i galeriach widać inwazję aniołów. Niektóre przyleciały z Chin, inne wyszły spod ręki lokalnych artystów.

W mieszkaniu Doroty Jarczyk, nauczycielki Zespołu Szkół Integracyjnych w Skierniewicach, anioły są niemal wszędzie. Stoją między kwiatami i książkami, wiszą w oknach i przy lampach. Zajmują też wiele miejsca na pół­kach. Wśród pokaźnej kolekcji porcelanowych, drewnianych czy ceramicznych mieszkańców nieba duży zastęp tworzą lek­kie, zwiewne, sznurkowe, któ­re własnoręcznie wydziergała pani Dorota. Te są szczególnie cenne i ważne, bo po zrobieniu i krochmalowej kąpieli dochód z ich sprzedaży wesprze działal­ność skierniewickiego hospicjum.

Kubraki dla Beczusia

Sprawnego posługiwania się szydełkiem panią Dorotę nauczy­ła mama. Dzięki temu jej lalki i misie miały po kilka kompletów ubranek, czapek i szalików. Po­większała się też kolekcja prze­różnych serwetek w mieszkaniu babć i cioć, które otrzymywały je na gwiazdkę.

– Szydełkowanie było dla mnie wielką frajdą – mówi Dorota Jarczyk. – Pamiętam czasy, gdy z całą rodziną jeździliśmy pociągiem do babci. W czasie drogi mama zawsze robiła dla nas kamizelki czy jakieś swetry. Ja siadałam obok niej i też wyciągałam swoje szy­dełko i robiłam kolejne sukienki dla lalki Sonii i kubraki dla misia Beczusia. Potem dzierganie wyszło z mody - wspomina pani Dorota.

Do dziecięcych pasji powróciła trzy lata temu. Wszystko zaczęło się od Teresy Kalarus, która robiła dla podopiecznych skierniewickiego hospicjum piękne sznurkowe anio­ły. Te, dzięki córce pani Teresy, trafiły do szkoły.

- Od razu nas za­chwyciły, dlatego postanowiłyśmy je sprzedać wśród rodziców. Uzy­skane pieniądze przekazałyśmy ho­spicjum. Wtedy też wpadłam na po­mysł, by włączyć się w ich robienie. Dzięki koleżankom i pomocy pani Teresy odkryłam, jak je robić. Wie­dzą podzieliłam się z dziewczynka­mi ze Szkolnego Koła Wolontariatu, którego jestem opiekunem. Wte­dy praca paliła się nam w rękach. Niestety, dziewczyny skończyły już szkołę, dlatego w tym roku znów robiłam je sama. Jedynie podczas jednej z lekcji, na której rozmawialiśmy o wolontaria­cie, zaangażowałam całą klasę w ich wykańczanie - mówi Dorota Jarczyk.

W akcję „Aniołek dla hospicjum” włączyła się też Anna Mi­klaszewska, nauczycielka z SP nr 5, która za­jęła się rozprowa­dzaniem aniołów wśród rodziców.

Pierwsza strona Poprzednia strona strona 1 z 2 Następna strona Ostatnia strona
oceń artykuł Pobieranie..

Reklama

Reklama