"Czego nie zrobili barbarzyńcy". Zaskakująca wystawa w Galerii Sztuki Współczesnej.
"Na wystawę Mateusza Choróbskiego można spojrzeć również jak na »gruby«, ostentacyjny żart. Bo w końcu z najdrobniejszego bilonu w ilości odpowiadającej poziomowi skrajnego ubóstwa »zrobić Berniniego« oraz pokusić się o równie symbolicznie zamaszysty, co realnie pusty (mający w sobie wiele z taktyki politycznego populizmu) gest ściągnięcia »szklanego sufitu« - metaforycznej bariery społecznego awansu - zakrawa zarówno na »bekę« z zaangażowanej sztuki, jak i zjadliwą autoironię. Jednak ów żart jest w gruncie rzeczy poważny, przepełniony swoiście poetycką donkiszoterią i pełen podobnej goryczy jak diagnozy Adorna i Horkheimera tyczące jaźni, która »rozszerza się i kurczy wraz z szansami ekonomicznej samodzielności«” - kończy przewodnik po wystawie Mateusza Choróbskiego "Czego nie zrobili barbarzyńcy" jej kurator Łukasz Kropiowski.
Przewodnik po tej wystawie liczy 20 stron i jest finezyjnym esejem oscylującym wokół tematu ubóstwa i bogactwa w ujęciach filozofii społecznej czy ekonomii, które znalazły wyraz w instalacjach Choróbskiego. Przyznaję - bez jakiegokolwiek przymusu - że gdybym nie przeczytał przewodnika Ł. Kropiowskiego, który wprowadza w w możliwe głębokie interpretacje, nie zrozumiałbym z tej wystawy literalnie nic. Odebrałbym bym ją właśnie - dokładnie tak! - jako "bekę" z zaangażowanej sztuki, jak i zjadliwą autoironię.
Wystawa zajmuje wszystkie (oprócz podziemnej salki wystawowej) przestrzenie Galerii Sztuki Współczesnej. W sali dolnej zobaczyć można elementy zdemontowanego szklanego sufitu opolskiej galerii. W sali górnej szereg spiralnych kolumienek, które nawiązują do wyrzeźbionych z brązu przez Giovanni Berniniego kolumn wspierających baldachim nad grobem św. Piotra w bazylice watykańskiej. Mateusz Choróbski od 3 lat tworzy swoje kolumny przetapiając taką liczbę jednogroszówek, która odpowiada urzędowej stawce niezbędnej do przeżycia jednego miesiąca przez dwie osoby. W roku 2019 było to 1056,24 zł – stąd tytuł instalacji "1056,24/2". Trzecim elementem jest sala zupełnie pusta, ozdobiona tylko jedną z groszowych kolumienek, za to oświetlona specjalnie ustawionymi na zewnątrz budynku latarniami z żółtymi kloszami. To jedyne sztuczne źródło światła na całej ekspozycji.
Można ją oglądać do 17 października w Galerii Sztuki Współczesnej w Opolu (pl. Teatralny 12)
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Czyli smutne losy Flipa i Flapa. Bo już z końcówki ich kariery.
Jeden z najważniejszych filmów w historii polskiej kinematografii.