O walentynkach, bujaniu w obłokach i schodzeniu na ziemię z Józefem Baranem rozmawia Szymon Babuchowski.
Szymon Babuchowski: Nie drażni Cię cały ten walentynkowy rozgardiasz? Hipermarkety wystrojone serduszkami, producenci prześcigający się w wymyślaniu coraz to nowych gadżetów…
Józef Baran: – Z walentynkami jest trochę tak jak kiedyś z Dniem Kobiet. Raz do roku mężczyźni przynosili kwiaty kobietom i mieli z głowy. Tymczasem takie świętowanie powinno trwać przez cały rok.
Ale myślisz, że to tylko moda? Może kryje się za tym jakaś głębsza potrzeba?
– Oczywiście: żeby kochać i być kochanym. Tyle że walentynki kojarzą się głównie z pierwszym, młodzieńczym etapem fascynacji. A dojrzała miłość to nie patrzenie sobie w oczy, ale patrzenie w jednym kierunku.
Ja tam lubię patrzeć w oczy mojej żony…
– Zakochanie jest piękne, ale młodzi ludzie nawet sobie nie wyobrażają, w jak długą wyprawę się wybierają. Myślą: będzie wesele, noc poślubna i „żyli długo i szczęśliwie”. Ja porównałbym małżeństwo raczej z wędrówką Żydów przez pustynię. Młody człowiek wybiera się na tę wyprawę z małym plecaczkiem, a tu potrzebny jest wielki ekwipaż. Tolerancja dla błędów drugiej osoby, wyrozumiałość, ale także wolność. By nie wchodzić sobie z butami do serca, uszanować pewne tajemnice. Wiele związków moich znajomych, które łączyła taka „gorąca” miłość, rozpadło się, bo małżonkowie byli w „uścisku” zbyt bliskim. Nie pozwalali sobie na to, żeby być sobą.
Jeden z Twoich wierszy nosi tytuł „List do męża zamieszkałego w tym samym pokoju”. Okazuje się w nim, że po wielu latach wspólnego życia wcale nie jest łatwiej wyznawać sobie miłość…
– Tak, dzisiaj ludzie coraz częściej mijają się w ciągu dnia. Jesteśmy współczesnymi nomadami – w ciągłych rozjazdach. Mniej jest czasu na pielęgnację więzów międzyludzkich. Miłość też staje się naskórkowa.
Dawniej tak nie było?
– Moi rodzice przez całe życie byli razem. Wspólnie orali pole, mieli podobne zainteresowania, tematy do rozmów. Wszystko było prostsze.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Czyli powrót do krainy dzieciństwa. Pytanie tylko, czy udany. I w ogóle możliwy…
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.