Nie trzeba już być historykiem, żeby tworzyć rozbudowane drzewa genealogiczne. Technika wychodzi naprzeciw laikom zainteresowanym rodzinnymi historiami.
Program nie wystarczy
Z kolei witryny takie jak MyHeritage.pl, Bliscy.pl, Krewni.pl, Krewniaki.pl czy zRodzina.pl – stawiają właśnie na obecność w internecie, która pozwala użytkownikom na wymianę informacji. Oczywiście, każdy sam może decydować, w jakim stopniu chce udostępnić innym historię swojej rodziny. – Na pewno warto współpracować z różnymi serwisami, bo im więcej nas w sieci, tym większe prawdopodobieństwo, że ktoś nas znajdzie, i tym większa możliwość weryfikacji danych – twierdzi Agnieszka Kaźmierczak z serwisu Krewniaki.pl. Dodatkową pomocą mogą być strony z bazami danych przydatnymi w genealogii, takie jak Ancestry.com czy baza Archiwów Państwowych – Pradziad. Trzeba jednak pamiętać, że programy i strony internetowe są jedynie pomocą, która nie może wyręczyć genealoga w jego poszukiwaniach. – Żaden, nawet najbardziej zaawansowany technologicznie program czy witryna nie zbierze za nas danych ani nie zweryfikuje ich wiarygodności. Jest to najbardziej pracochłonny, czasochłonny, ale i najbardziej ekscytujący etap budowy drzewa naszej rodziny – podkreśla Dariusz Stemski. – Większość archiwów i dokumentów nie jest, i tak szybko nie będzie, dostępna w formie cyfrowej. A to pociąga za sobą konieczność fizycznych odwiedzin parafii, urzędów czy archiwów. Najbardziej wiarygodne źródła to właśnie metryki kościelne, dokumenty Urzędu Stanu Cywilnego, księgi sądowe i kroniki rodzinne – dodaje Agnieszka Kaźmierczak.
Zacznij od najbliższych
Od czego zacząć? Najlepiej od podstawowych informacji, które możemy uzyskać od członków rodziny. – Ważna jest systematyczność w zbieraniu danych – podkreśla Agnieszka Kaźmierczak. – W przeciwnym wypadku łatwo utonąć w masie informacji. Nastawienie to także istotna sprawa. Jeśli głównym celem naszych poszukiwań jest znalezienie szlacheckich protoplastów lub pozostawionego w spadku majątku, prędzej czy później ulegniemy drobnym niepowodzeniom i zniechęcimy się do dalszych poszukiwań.
– Osobom wkraczającym w świat genealogii proponuję przede wszystkim potraktować ją jako dobrą zabawę – mówi Dariusz Stemski. – Możemy odszukać własne zdjęcia, świadectwa szkolne, akty urodzenia czy chrztu. Porozmawiajmy z rodzicami o ich dzieciństwie i dorastaniu, spisujmy te relacje. Prawdziwą kopalnią wiedzy są nasi dziadkowie. Nic nie zastąpi relacji bezpośrednich z naszymi przodkami. Gdy ich zabraknie, pozostają nam już tylko suche fakty, niejednokrotnie niepełne, które znajdziemy w archiwach państwowych i kościelnych. Ważne jest, aby na bieżąco zgromadzone przez nas materiały weryfikować.
To wciąga
Dariusz Kasparek podkreśla, że uczył się na własnych błędach, ale dziś mamy wiele źródeł, które pozwalają doskonalić warsztat. Na temat tworzenia drzew genealogicznych ukazało się bowiem ostatnio wiele książek. Czy oznacza to, że mamy do czynienia ze wzmożonym zainteresowaniem genealogią? – Ono bez wątpienia rośnie, ale było od dawna obecne w naszym społeczeństwie – twierdzi Agnieszka Kaźmierczak z serwisu Krewniaki.pl. – Tyle tylko że kiedyś szukano wyłącznie korzeni szlacheckich, dzisiaj ważniejsze jest poznanie własnej rodzinnej historii. – Szukanie aktu zgonu mojej praprapraprababci zajęło mi dwa lata – opowiada Dariusz Kasparek. – W wielodzietnej rodzinie trudno ustalić, przy którym dziecku dana osoba została na starość. W tym przypadku okazało się, że przy najmłodszej córce. Kiedy po żmudnych poszukiwaniach dotarłem wreszcie do dokumentu, aż podskoczyłem z radości. Ale za swój największy sukces uważam fakt, że udało mi się doprowadzić swoje drzewo aż do końca XVII wieku. To naprawdę wciąga!
Uwaga: Program "Family Tree Builder" mogą Państwo pobrać poniżej.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Jeden z najważniejszych filmów w historii polskiej kinematografii.