Jest ich wielu. Żaden jednak nie dorównuje postaci detektywa w sutannie stworzonej przez Chestertona.
Gilbert Keith Chesterton, autor m.in. „Człowieka, który był czwartkiem” i „Latającej gospody”, cenił literaturę detektywistyczną. – Lubię kryminały, czytam je i sam je piszę. Ale im nie wierzę – powiedział kiedyś.
Sławny jak Holmes
Chesterton, w przeciwieństwie do wielu innych zagorzałych wielbicieli uważanego za pośledni gatunku, którzy się do tego publicznie nie przyznają, nie ukrywał, że czytanie kryminałów sprawia mu przyjemność. Zdawał sobie sprawę, że opowiadania o księdzu Brownie, który rozwiązuje skomplikowane zagadki detektywistyczne, nie są może najbardziej wiarygodne, ale i dzisiaj czyta się je z przyjemnością. Sam zresztą deklarował, że służą przede wszystkim rozrywce, chociaż, jeżeli głębiej poszukać, znajdziemy w nich również sporo przemyśleń teologicznych. Ksiądz Brown w swoim czasie popularnością dorównywał najsławniejszemu detektywowi świata – Sherlockowi Holmesowi, którego ojcem był klasyk gatunku Artur Conan Doyle.
Postać katolickiego księdza-detektywa była czymś zupełnie oryginalnym w literackim pejzażu licznych naśladowców Doyle’a. Chesterton oficjalnie przeszedł na katolicyzm w 1922 roku, co stało się wydarzeniem porównywalnym z wcześniejszą konwersją kard. Newmana. Jednak ksiądz Brown po raz pierwszy wystąpił w roli detektywa o wiele wcześniej, bo już w roku 1911, kiedy pisarz wydał pierwszy zbiór opowiadań o jego przygodach. Ostatni z pięciu wydanych za życia pisarza tomów pojawił się księgarniach w 1935 r., czyli rok przed jego śmiercią. Chesterton napisał łącznie 51 opowiadań z Brownem, z czego trzy ostatnie odnaleziono po śmierci.
Ojciec Brown nawraca
Przysadzisty duchowny miał okrągłą, pospolitą twarz i szczeciniaste ciemne włosy, nie był więc osobistością godną szczególnej uwagi – opisał wygląd swego bohatera Chesterton w „Młocie bożym”. Niepozorny ksiądz-detektyw różnił się od Sherlocka Holmesa nie tylko fizycznie, ale przede wszystkim sposobem prowadzenia śledztwa. Dedukcja była tu mniej ważna, natomiast w rozwiązywaniu zagadek kryminalnych bardziej liczył się aspekt psychologiczny i duchowy. Oczywiście ojciec Brown posługiwał się również metodami racjonalnymi, jednak występował raczej w roli duszpasterza, który lepiej niż inni potrafi wniknąć w duszę przestępcy-grzesznika. Znamienne jest, że często wymierzenie kary pozostawiał Bogu, bo dążył do nawrócenia przestępcy.
O uznaniu, jakim cieszył się Chesterton wśród autorów powieści detektywistycznych, świadczy fakt, że został wybrany na pierwszego prezesa Klubu Pisarzy Detektywistycznych, do którego należała m.in. Agatha Christie czy Dorothy Sayers. Warto dodać, że inny głośny konwertyta i autor powieści kryminalnych, ks. Ronald Knox, opracował tzw. dziesięć przykazań, czyli zasad, jakim mieli być wierni członkowie stowarzyszenia. Ogromny sukces opowiadań z księdzem Brownem sprawił, że część doczekała się ekranizacji filmowych i telewizyjnych. W „Ojcu Brownie”, nakręconym w 1954 roku, w roli tytułowej wystąpił znakomity aktor angielski Alec Guinness. Mało znany jest fakt, że udział w filmie zaowocował konwersją aktora na katolicyzm.
Detektywów coraz więcej
Z czasem okazało się, że Chesterton stworzył nowy podgatunek powieści detektywistycznej, bo postać detektywa w sutannie nie zniknęła wraz ze śmiercią pisarza. Jego bohater ma też jednego bezpośredniego spadkobiercę. Ksiądz Brown we własnej osobie, tyle że jeszcze w początkach swojej posługi, jako młody ksiądz i tłumacz kardynała, pojawia się w powieści „Nocna straż” Stephena Kendricka, gdzie spotyka Sherlocka Holmesa i dr. Watsona. Chociaż nie jest centralną postacią mało zresztą zajmującego utworu, to właśnie jemu morderca składa końcowe wyznanie winy.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.
Trend ten rozpoczął się po agresji Kremla na Ukrainę. A w USA...