Znała tu każdy kąt. Park Zdrojowy nie miał dla niej tajemnic, podobnie, jak inne części jej ukochanego Nałęczowa, w którym spędziła dzieciństwo. Mimo upływu lat, wciąż pamięta się tutaj o Ewie Szelburg-Zarembinie.
O Nałęczowie swojej młodości pisze także w cyklu powieści „Rzeka kłamstwa”. Odnajdujemy tam losy jej matki Elżbiety przedstawionej w książce pod postacią Joanny i ją samą, jako Salomeę.
- Z pewnością życie Ewy nie było łatwe, bo i czasy były bardzo niespokojne. Urodzona w 1899 roku była świadkiem historii. Najpierw I wojny światowej, odzyskania niepodległości, wojny bolszewickiej, w którą się zaangażowała, pracując jako sanitariuszka, potem II wojny światowej, gdy doświadczyła straty przedwcześnie urodzonej córeczki i w końcu życia w czasach komunizmu, do których się dopasowała - podkreśla dr Joanna Wiśniewska.
Nałęczów jej dzieciństwa był modnym uzdrowiskiem. Nic dziwnego, że na kuracje przyjeżdżali tu znani literaci, wśród których był Bolesław Prus. Jako mała dziewczynka Ewa spotkała go osobiście, nie wiedząc jeszcze, jak wielkim inspiratorem dla jej twórczości stanie się starszy pan w meloniku, który zaczepił ją na ulicy Nałęczowa, gdy w fartuszku niosła swego ukochanego pieska. - Prus opisujący niedolę społeczną, brak higieny, dostępu do edukacji, możliwości zmiany swego losu stał się Ewie bliski, bo dokładnie to, o czym czytała w jego twórczości rozpalało jej wyobraźnię i czyniło baczną obserwatorką życia, jakie toczyło się wokół niej - opowiada pani Joanna.
Chory ojciec, pracujący jako ogrodnik, musiał zrezygnować ze swego zajęcia, a utrzymaniem rodziny zajmowała się mama, z zawodu krawcowa, która szyła suknie dla kuracjuszek, czy też bogatych mieszkanek Nałęczowa i okolic. Zamożne damy nie zawsze chciały płacić za wykonaną pracę. Być może te doświadczenia sprawiły, że Szelburg Zarembina stała się osobą wrażliwą na los najuboższych. Już jako uczennica zaangażowała się w działalność społeczną. O latach szkolnych mówiła: „Będąc w szkole, my, członkinie skautingu, prowadziłyśmy tajną robotę wśród robotnic i robotników. Opiekowałyśmy się także bezdomnymi. W późniejszych klasach uczyłyśmy robotników”.
- Chęć pracy na rzecz społeczeństwa towarzyszyła jej do końca życia. Kiedy Polska przygotowywała się do obchodów Millenium, powstał pomysł zbudowania pomnika ku czci dzieci polskich, które zginęły w ciągu tysiącletniej historii Polski. Wówczas, Ewa, jako znana i ceniona pisarka, zaprotestowała głośno, uważając, podobnie jak niegdyś Bolesław Prus, że nie stać nas na budowanie bezużytecznych monumentów, kiedy wokół panuje bieda, a warunki życia dzieci pozostawiają wiele do życzenia. Zaproponowała wtedy, by zamiast pomnika ze spiżu zbudować szpital Pomnik Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie, który będzie służył najmłodszym w cierpieniu. Jak wiemy tak się stało, a szpital także dziś ratuje życie najmłodszym pacjentom - opowiada kustosz wystawy.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.
Trend ten rozpoczął się po agresji Kremla na Ukrainę. A w USA...