Czyli co by było gdyby? Gdybyśmy mogli przenieść się do świata ulubionego serialu albo epoki, do której mamy szczególną słabość…
Coś takiego przydarza się bohaterowi nakręconego w 1998 roku „Miasteczka Pleasentville”. Jakimś cudem chłopak grany przez Tobey Maguire’a ląduje na planie ukochanego retro-serialu i… No właśnie. Zaczynają się kłopoty.
Głównie za sprawą siostry bohatera (Reese Witherspoon), która przeniosła się do tego kostiumowego świata razem z nim, ale bynajmniej nie ma zamiaru napawać się urokami idealnego, amerykańskiego miasteczka.
Ona umiera tam z nudów. Szybko postanawia więc rozruszać całe to drętwe towarzystwo. M.in. za sprawą właśnie rodzącego się rock’n’rolla, o którym w tej spokojnej, konserwatywnej mieścinie, zamieszkałej przez samych grzecznych, pobożnych i ułożonych, nikt jeszcze nie słyszał…
Tak. To film o amerykańskiej popkulturze. Ale bawiący się nią w iście postmodernistyczny sposób. Bo to trochę taki „Czarnoksiężnik z krainy Oz” na opak. Tam z czarno-białego Kansas przenosiliśmy się w kolorowy, baśniowy świat. Tu z kolorowej współczesności uciekamy w czerń i biel dawnej telewizji. A więc i dawnych obyczajów, ideałów, zasad, kiedy wszystko było bardziej uporządkowane i przewidywalne (świat nie pędził wtedy jeszcze tak szybko jak dziś).
Uciekamy w czerń i biel… A więc eskapizm. I nostalgia. Za wcześniejszymi dekadami, klasycznymi filmami, inną telewizją. Któż z nas nie łapie się czasem na czymś podobnym?
A skoro o podobieństwach mowa, to warto jeszcze wspomnieć też o „Purpurowej róży z Kairu” Woody’ego Allena. Tam pewna fikcyjna postać schodziła z ekranu, by wkroczyć w świat realny. W „Miasteczku Pleasantville” odwrotnie – ludzie z krwi i kości lądują w fikcyjnym, serialowym świecie, odkrywając jego ograniczenia, uproszczenia, dziury w scenariuszu, czyli, generalnie, sztuczność sztuki.
Sztuki, która potrafi nas mamić, koić, zachwycać, ale zawsze jest przecież tylko jakimś wycinkiem rzeczywistości. Odwzorowaniem jej fragmentu. Imitacją. I choćbyśmy nie wiem jak długo siedzieli na, dajmy na to, Netflixie, prawdziwego świata nam on nie zastąpi. - A szkoda… - rzekłby pewnie główny bohater „Miasteczka Pleasantville”. A co Państwo powiedzą?
*
W niedzielę 28 stycznia o 17:40 film pojawi się na antenie stacji Warner TV. Powtórka w sobotę 3 lutego o 10:35 na tym samym kanale. On-line „Miasteczko Pleasantville” dostępne jest w ofercie Amazona.
Tekst z cyklu Filmy wszech czasów
Jeden z najważniejszych filmów w historii polskiej kinematografii.