W nowej biografii Janusza Korczaka Joanna Olczak-Roniker przedstawia życie Starego Doktora na tle losów polskiej inteligencji lewicowej żydowskiego pochodzenia. Książka "Korczak. Próba biografii" właśnie trafia do księgarń.
Joanna Olczak - Roniker przedstawia życie Henryka Goldszmita, czyli Janusza Korczaka, wplatając je w opowieść o losach i wyborach polskich Żydów. Przyznaje, że w pierwszej powojennej biografii Korczaka, którą napisała jej matka - Hanna Mortkowicz-Olczakowa - w bardzo uproszczony sposób potraktowano kwestię asymilacji bohatera.
Wcześniejsi biografowie podkreślali całkowitą polonizację rodziny Goldszmitów, silny związek Korczaka z polskością. Tymczasem "utopijna wiara, że można być zarazem Żydem i Polakiem, towarzyszyła mu przez całe życie. Dobrze wiedział, jak trudna jest taka podwójna tożsamość, ale nigdy jej nie negował" - pisze Olczak-Roniker we wstępie. Według autorki nie sposób zrozumieć drogi duchowej i intelektualnej Korczaka bez umieszczenia jej na tle losów formacji, do której przynależał - lewicującej polskiej inteligencji żydowskiego pochodzenia. Także dlatego, że korczakowska wrażliwość na krzywdę drugiego człowieka i jego odrzucenie, wyobcowanie miała korzenie w doświadczeniach Żydów z Europy Środkowej przełomu XIX i XX wieku.
Autorka przyznaje, że historia śmierci Korczaka przysłoniła historię jego życia, mit heroicznego pochodu na Umschlagplatz z dziećmi z sierocińca zastąpił prawdziwą opowieść o człowieku pełnym zahamowań, bardzo skrytym, obawiającym się bliskości, niespokojnym, bezkompromisowym, często gwałtownym i niemiłym dla otoczenia. Przedstawia drogę swojego bohatera od chłopca szukającego swego miejsca na świecie, pisującego egzaltowane wiersze młodzieńca, początkującego lekarza o społecznych zainteresowaniach, pedagoga głoszącego nowatorskie teorie, lekarza na froncie wojny rosyjsko-japońskiej.
Z Mandżurii Korczak wracał do Warszawy przez pół roku, ponieważ strajkowały koleje i dokładnie przyjrzał się wtedy okrucieństwu rodzącej się rewolucji, co pozbawiło go złudzeń na temat ojczyzny proletariatu na resztę życia. A jednak, w książce Olczak-Roniker Korczak przedstawiony jest jako jeden ze współtwórców polskiej myśli socjalistycznej. Ukształtowało go środowisko działającego na początku XX wieku Uniwersytetu Latającego, na którym wykładali jego mistrzowie: Ludwik Krzywicki, Jan Władysław Dawid, Wacław Nałkowski. Publikował w "Głosie" obok Stanisława Brzozowskiego, Stefana Żeromskiego, Benedykta Hertza, a także Juliana Marchlewskiego.
Domy sierot założone przez Korczaka, nowatorskie metody wychowawcze i prawdziwy szacunek dla dzieci często powodowały, że jego stosunki z podopiecznymi były idealizowane. Tymczasem Olczak-Roniker przypomina, że wcale nierzadko wychowankowie mieli do Korczaka wielki żal i poczucie, że zostali wykorzystani w dziwacznym eksperymencie. Po ukończeniu 14 roku życia większość dzieci z korczakowskich domów dziecka musiała się usamodzielnić. Wychowane w stworzonym przez niego idealnym, sprawiedliwym świecie okazywały się często kompletnie nieprzygotowane do życia w społeczeństwie. Sam Korczak nigdy zresztą nie ukrywał, że jego działalność nie ma wyłącznie charakteru charytatywnego a jest pracą naukową, próbą wychowania "nowego człowieka".
Olczak-Roniker w swojej książce nie doszukuje się na siłę sensacji w życiu bohatera, podkreśla jednak wielokrotnie, że obawiał się bliskości z kobietami. Nie rozstrzyga, czy było to konsekwencją niefortunnych pierwszych doświadczeń miłosnych, czy lęku przed chorobami wenerycznymi. Ojciec Korczaka zmarł na kiłę w szpitalu dla psychicznie chorych, a syn całe życie obawiał się, że może podzielić jego los.
Korczak wielokrotnie obserwował antysemityzm i doświadczał go. Podczas I wojny światowej był świadkiem pogromów w Myszyńcu, Żyrardowie, Pomorzanach. W 1922 roku "Robotnik" opublikował odezwę do polskich dzieci: "Jesteśmy dzieci żydowskie z Domu Sierot przy ulicy Krochmalnej No 92 (...). Bardzo często zaczepiają nas na ulicy, najczęściej chłopcy, którzy nie dają przejść, albo straszą, albo spychają do rynsztoka i zrywają czapki i biją. (...) Więc prosimy dzieci robotnicze, żeby nas nie zaczepiały, bo to dla nas łzy, a dla nich wstyd".
Apel przedrukował dwutygodnik dla dzieci "W słońcu", a endecka prasa zaatakowała pismo, oskarżając o szerzenie bolszewickiej propagandy i filosemityzmu. Przedwojenne pedagogiczne audycje Starego Doktora zostały zdjęte z anteny po interwencjach słuchaczy, którym nie podobało się żydowskie pochodzenie autora. W połowie lat trzydziestych Korczak odwiedził Palestynę i poważnie myślał o opuszczeniu Polski.
Olczak-Roniker przedstawia też ostatnie dni Korczaka i wielokrotnie opisywany i przedstawiany w filmach marsz na Umschlagplatz na czele pochodu pięknie ubranych, śpiewających dzieci. Naoczny świadek zapamiętał tę scenę inaczej - Korczak, bardzo już chory i wyczerpany ledwie powłóczył nogami, dzieci, sparaliżowane przerażeniem, szły w całkowitej ciszy. Autorka podkreśla też, że postawa Korczaka nie była czymś absolutnie wyjątkowym. Inni kierownicy, wychowawcy i pracownicy około trzydziestu sierocińców i internatów getta także dobrowolnie podzielili los wychowanków.
Dziadek autorki, Jakub Mortkowicz i jego żona Janina z domu Horwitz nie tylko wydawali niemal wszystkie dzieła Korczaka, ale też zaliczali się do jego bliskich przyjaciół. Matka autorki, Hanna Mortkowicz-Olczakowa, opublikowała pierwszą po wojnie książkę o Korczaku a sama Joanna Olczak-Ronier była, jako dziecko leczona przez Starego Doktora.
Książkę "Korczak. Próba biografii" opublikowało wydawnictwo W.A.B.
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.
Trend ten rozpoczął się po agresji Kremla na Ukrainę. A w USA...